piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 5



Louis:



Dobijała już godzina 17 . Stałem przed lustrem w swoim pokoju i poprawiałem fryzurę. Cały czas nie mogłem się otrząsnąć z dzisiejszego zdarzenia. Gemma była w niezłym szoku. Mam tylko nadzieję, że potrafi trzymać język za zębami. Nie chciałbym aby któryś z chłopaków się o tym dowiedział albo co gorsza - media . To byłby koniec. Ludzie by nas znienawidzili. Nie kryję jednak, że trochę mnie ta sytuacja rozbawiła. Ktoś zapukał do moich drzwi. 
- Proszę - odpowiedziałem. Do pokoju wszedł mój ukochany loczek. Był już w widocznie lepszym humorze. Podszedł do mnie i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Chwycił za rękę i zaczął bawić się moimi palcami.
- Gemma się trochę wkurzyła. Powiedziała, że myślała, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic i takie tam. A potem wyszła z domu bez słowa. Kurde. Trochę mi głupio. - przyznał
- Nie martw się misiu - powiedziałem i przytuliłem go mocno do siebie - przejdziemy przez to razem.
- Kocham Cię Boo Bear - powiedział i położył mi głowę na ramieniu. Po raz pierwszy uśmiechnąłem się na to przezwisko. Nie mogę uwierzyć, że wszystko potoczyło się tak szybko.  Mógłbym trwać w tej pozycji całe życie. Niestety musieliśmy się zbierać żeby dotrzeć punktualnie na miejsce.


Zayn :



Byłem nieco przerażony. Nie miałem bladego pojęcia gdzie prowadzą mnie przyjaciele.
Szliśmy przez jakąś plażę. 
- Zayn zamknij oczy! - wykrzyknął radośnie Niall. Pokornie wykonałem polecenie. Blondyn chwycił mnie za rękę i prowadził , abym nie przewrócił się o leżące kamienie.
Przekroczyliśmy próg jakiegoś budynku. Buchnęła na mnie fala gorąca. Otworzyłem oczy. 
Dostrzegłem ludzi rzucających się na mnie, składających mi życzenia i obdarywujących mnie prezentami. Byłem totalnie zdezorientowany. Z tłumu wyszła Cece i rzuciła mi się na szyję. 
- Wszystkiego najlepszego kochanie! - krzyknęła i namiętnie pocałowała moje usta. Wręczyła mi małe pudełeczko - to dla Ciebie 
- Dziękuję -  powiedziałem i mocno ją przytuliłem. Okazało się, że jest to złoty zegarek. Był piękny. Zaraz po niej rzucili się do mnie chłopacy. Nie mogłem uwierzyć, że kupili mi konsolę DJ-a. To od zawsze było moje marzenie.  Podchodzili do mnie i mocno mnie ściskali. 
- Wszystkiego najlepszego Zayn - powiedział nieśmiało Niall
- Dziękuję słodziaku - przytuliłem go mocno i dałem mu całusa w policzek.  Oblał się uroczym rumieńcem. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i papierosów.  Podszedłem do barku. Z tej perspektywy wszystko wyglądało inaczej. Zamówiłem piwo. Sącząc napój przyglądałem się ludziom szalejącym na parkiecie. Wstałem z krzesła i przyłączyłem się do nich. Przetańczyłem tak dobre kilka godzin. Gdy puścili wolny kawałek, moja dziewczyna rzuciła się na mnie. Zaczęła całować mnie po szyi. Trzymała niedokończonego jeszcze drinka. Wziąłem go z jej dłoni i jednym haustem wypiłem wszystko.  Wolną rękę położyłem jej na plecach.  Zrobiło mi się strasznie gorąco.  Chwyciłem dziewczynę  i pociągnąłem w stronę drzwi na dwór.  Było już bardzo ciemno, a niebo było bezchmurne. Nad nami lśniło tysiące gwiazd.  Podeszliśmy do brzegu morza i usiadliśmy po turecku.  Fale moczyły nam ubrania, ale to nam wcale nie przeszkadzało, bo woda była bardzo ciepła.  W milczeniu wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Niestety ten błogi moment nie trwał długo. Z budynku wylecieli pijani Louis i Harry. Zaczęli biegać po całej plaży i skakać jak opętani. Razem z Cece wybuchnęliśmy śmiechem, gdyż wyglądało to przekomicznie.  Nagle Louis podbiegł do nas.
- Hazza choć tu !! - zaczął się wydzierać i wymachiwać rękoma. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Harry podbiegł i złapał mnie za nogi, a Louis za tułów. Weszli do wody.
- Zostawcie mnie w spokoju ! - zaczęłem sie wydzierać. - Puszczajcie ! - byłem tak spanikowany jak nigdy. Najbardziej na świecie boję się wody. Oni to doskonale wiedzą. A Cece tylko siedziała na brzegu i się ze mnie nabijała zamiast mi pomóc! Nie mogłem w to uwierzyć. Wrzeszczałem, a niemal płakałem tak głośno, że goście wyszli z klubu aby zobaczyć co się dzieje. Od razu zaczęli dopingować moich oprawców. Harry i Louis wchodzili coraz głębiej do wody, i majtali mną na wszystkie strony, tak jakby chcieli mnie zaraz wyrzucić. Ja krzyczałem coraz głośniej. 
- Ej.. zostawcie go! - zawołał z tłumu irlandczyk - przecież wiecie że nie potrafi pływać... - w duchu zaczęłem się cieszyć. Dziękuję Niall, dziękuję Niall. 
- A co nam zrobisz jeśli go nie zostawimy? - powiedział Harry. 
- Ej no ! - Niall był trochę wkurzony. Wszedł do wody i podszedł do nas - Puście go ! Rozumiecie?! 
- Robi się ! - krzyknęli chłopacy naraz po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Poczułem tylko ból spowodowany upadkiem o dno. Próbowałem łapać powietrze ale nie mogłem. Zacząłem wymachiwać rękoma. Słyszałem tylko stłumione śmiechy i klaskanie. 
Wreszcie złapałem powietrze w płuca. Zacząłem się krztusić i wypluwać wodę z ust.  Strasznie bolała mnie głowa. 
- Już dobrze. - powiedział Niall kladąc mnie na piasek. Był cały mokry. Najwidoczniej to on wskoczył do wody by mnie wyciągnąć. Byłem w niezłym szoku. 
- Heeejj słonko.. Nie było chyba aż tak źle? - Powiedziała Cece pochylając się nade mną. 
- Prawie się utopiłem. A ty nawet się nie ruszyłaś. - powiedziałem obojętnym tonem. Widać że te słowa ją bardzo zabolały. 
Zacisnęła swe malinowe usta i zamknęła oczy. 
- Przepraszam - wyszeptała - nie wiedziałam że tak bardzo boisz się wody. 


Liam :



Impreza była rozkrecona na maxa. Wszyscy przenieśli się na dwór. Ktoś rozpalił ognisko i podlewał je wódką. W ogóle była niezła faza. Ludzie kąpali się w wodzie i robili różne głupoty. Usiadłem na kamieniu i popijałem whisky. Nagle usłyszałem krzyk dziewczyny:
- Jestem królową świataaaa !!! Łuhu ! - rozejrzałem się naokoło ale nic nie zobaczyłem. Nagle ludzie zaczęli się wydzierać:
- Złaź z tamtąd idiotko! Chcesz się zabić?! - wstałem z kamienia i spojrzałem w górę. Zrobiło mi się momentalnie gorąco. 
Na wysokim i urwistym klifie stała dziewczyna. Pogrzało ją do reszty?! Jak skoczy z takiej wysokości mogłaby się połamać przy zderzeniu z wodą!  Najwyraźniej ona nie była tego świadoma. Skoczyła. Przekręciła się w locie i uderzyła twarzą prosto w taflę wody. O FUCK! Leżała plecami do góry. Nie ruszała się. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Bez zastanowienia zdjąłem koszulkę i wskoczyłem do wody by ją wyciągnąć. Po chwili leżała już na brzegu. Straciła przytomność. Na szczęście nic więcej jej się nie stało, ewentualnie mały wstrząs mózgu. Zadeklarowałem, że będę przy niej siedział aż oprzytomnieje. Reszta wróciła do lokalu, aby kontynuować zabawę. Po pół godzinie otworzyła oczy. Były piękne, duże i niebieskie. Takie znajome... 
- Liam? - spytała krztusząc się resztkami wody. 
- O FUCK! Margaret?!?! Co Ty tu robisz ?! Mogłaś zginąć! Jesteś idiotką ! - wykrzyczałem.
- Wiem, że jestem idiotką - powiedziała z uśmiechem na twarzy. - a teraz podaj mi moją whisky kochanie - powiedziała obejmując mnie za szyję. Uśmiechnęłem się gdy zobaczyłem że czuje się lepiej. Pogłaskałem jej włosy. 
- Kocham Cię Li - wyszeptała mi do ucha. Pocałowałem ją czule i delikatnie w usta. Pogłębiła pocałunek. Zaczęła rozpinać mi koszulę. 
- Ej Maggie.. Może tak nie w miejscu publicznym? - skarciłem ją. 
- Nie musimy tu dłużej siedzieć - zamruczała. 
- Musimy. Zayn ma urodziny. To mój przyjaciel. 
- Oj przestań.. Kto jest ważniejszy : on czy ja? A pozatym spójrz na niego... To totalna ofiara.. Nie widziałeś ? Płakał jak mała dziewczynka bo bał się, że się zamoczy - wybuchnęła śmiechem.
- Margie! Przestań - wkurzyłem się. Zamknęła mi usta namiętnym pocałunkiem. Przekonała mnie. Wzięłem ją na barana i zaniosłem na tylnie siedzenie samochodu.
Na wszelki wypadek zamknęłem auto na klucz. Dziewczyna od razu rzuciła mi się do ubrań. Najpierw zdjęła koszulę, potem spodnie... Nie pozostałem jej dłużny. Nasze ciuchy rzuciłem na przednie siedzenie. 
- Kocham Cię Liam. Tak bardzo Cię kocham! - Wydyszała. Oplotła nogi wokół moich bioder całując mnie gwałtownie po szyi. Schodziła coran niżej. Zaraz potem nasze ciała całkowicie do siebie przylgnęły łącząc się w jedno. Zmęczeni opadliśmy na siedzenia. 
- Mam coś dla Ciebie wiesz? - powiedziała bawiąc się włosami. 
- Naprawdę?! Dawaj ! - strasznie się ucieszyłem.  Ona jest taka cudowna. Nawet nie wie jak bardzo mi pomaga. 
- Proszę. - powiedziała wymachując małym przeźroczystym pudełeczkiem z tabletkami. Uśmiechnęła się. 
- Kocham Cię Maggie - powiedziałem, wpijając się w jej usta. Zaraz potem wzięłem pudełeczko i wysypałem na rękę tabletki. 
- Ej ! Zostaw sobie trochę na później! - powiedziała śmiejąc się. - nie wiesz nawet jak trudno było je zdobyć! - pogłaskała mnie po głowie. 
Pogornie zakciłem wieczko. Porcję którą trzymałem w ręku bezwłocznie połknąłem. Zaraz potem nic mnie nie obchodziło. Czułem się tak cudownie i spokojnie. Zapomniałem o wszystkich problemach. Wszystko dzięki niej. 




_________________________________________________________


Mam nadzieję, że was nie zanudziłam :P Za urazy psychiczne nie odpowiadam XD Bardzo proszę komentujcie! 
Do następnego. 
XX
Nan.


wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 4


Harry :



Przez ostatnie dni zbyt wiele się nie działo.  Louis nie chciał ze mną rozmawiać o tym co zdarzyło się między nami w lesie. Dzisiaj w nocy nie mogłem spać. Cały czas  myślałem o nas. Bałem się, że on to uznał za jednorazowe przeżycie.  W sumie to też tak na początku to postrzegałem. Ale coś się we mnie obudziło. Jak go widzę serce mocniej mi bije, oddech przyśpiesza i zalewam się rumieńcem. Chyba naprawdę się zakochałem. To bardzo dziwne uczucie.  Miałem kilka dziewczyn, ale do żadnej z nich nie czułem czegoś takiego co teraz czuję do Louisa. Coś od środka rozdzierało mnie za każdym razem,  gdy obok niego przechodziłem. Chciałem mu powiedzieć co do niego czuję, ale wiedziałem, że on nie chciał tego słuchać. Po prostu to wiedziałem. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 5 rano. Przymknąłem powieki w nadziei na krótką drzemkę, mimo iż nie byłem wcale zmęczony. 
Nagle usłyszełem ciche tupanie. Nie chciało mi się nawet otwierać powiek. 
- Harry..? - usłyszałem ciszy szept nad moim uchem - Wstań, miałeś mi pomóc przecież..
- Cece? Co ty tu robisz? - powiedziałem ospałym tonem, powoli otwierając oczy 
- Ej! Ciszej ! Zayn nie może się dowiedzieć, że tu jestem. Wstań szybko i zejdź na dół. Wszystkie rzeczy mam już w aucie.
- Mhmm - zamruczałem. W sumie to nie miałem ochoty dłużej pozostawć sam na sam z własnymi myślami. To tylko sprawiało mi ból. Bardzo ucieszyłem się więc na myśl o tym, że będę zajęty czymś na tyle, że nie będę mógł użalać się nad swoim losem. Gdy dziewczyna
tylko opuściła pokój , ubrałem szarą bluzę i brązowe rurki po czym zszedłem na palcach na dół. Cece stała już w drzwiach z wielkim uśmiechem i torbami pełnymi serpentyn. 
- Daj pomogę ci. - powiedziałem i wzięłem z jej rąk ciężkie siatki.
- Nie trzeba- pryhnęła - Myślisz że mam kisiel zamiast mięśni? - powiedziała i lekko uderzyła mnie piąstką w ramię. Po pół godzinie byliśmy już na miejscu.  Szum fal było słychać już z parkingu. Otworzyłem bagażnik. Trochę mnie zatkało. Był cały zawalony różnymi dziwnymi rzeczami, kartonami i innymi nieokreślonymi sprzętami. 
- Co Ty się wprowadzasz tu? - powiedziałem z ironią. 
- No weź przestań. Przecież to wszystko jest potrzebne. Trzeba w końcu jakoś udekorować to miejsce, a poza tym nie może się obejść bez muzyki, więc załatwiłam nagłośnienie. Musi być idealnie - wyszczerzyła się.
- No dobra. To od czego mam zacząć ? - spytałem. 
- Może najpierw zanieś te głośniki i od razu je podłącz. 
Zgodnie z poleceniem wyciągnęłem sprzęt grający i zacząłem  tachać go przez parking. Po drugiej stronie ulicy było dość strome zejście na plażę.
Nie miałem jednak żadnych problemów z pokonaniem wzniesienia. Już po chwili stałem na piasku i przyglądałem się jak słońce ' wyłania się ' z odmętów morskich. Pewnie jest już 6. Rozejrzałem się naokoło. Po lewej stronie dostrzegłem budynek pomalowany na jasno miętowy odcień. Zgadywałem, że to jest ten owy klub, w którym odbędzie się przyjęcie Zayna.  Przytargałem więc głośniki do miejscówki. Było tam bardzo przyjemnie. 
Po prawej stronie od wejścia rozciągał się długi bar, bogaty w różne rodzaje alkoholów.  Za barkiem były toalety. Po lewej stronie za to było dość sporo wolnego miejsca do tańczenia.
Było tu dość mało okien, więc miejsce sprawiało wrażenie zatłoczonego.  Szukałem wzrokiem miejsca gdzie mógłbym rozstawić sprzęt.  W rogu stała konsola DJ-a - prezent dla Zayna. Składaliśmy się na nią z chłopakami. W końcu DJ MALIK będzie mógł pochwalić się swoimi umiejętnościami. Głośniki rozstawiłem mniej więcej w równych odległościach, 
tak aby muzyka dobrze się rozchodziła. Gdy wszystko było już podłączone, wyszedłem na zewnątrz. Przedemną rozciągało się piękne morze. Wybrzerze było niesamowicie urozmaicone. Mimo iż przed klubem był piasek to po lewej stronie rozciągał się pas skał, a nawet urwistych klifów.  Odwróciłem się w drugą stronę i dostrzegłem Cece która próbowała udźwignąć wszystkie toboły. Szybko podbiegłem i odciążyłem ją, sam biorąc większość siatek. Było w nich pełno kolorowych papierków, sprayów i takich tam.
Gdy tylko weszliśmy do budynku dziewczyna rzuciła się do rozwieszania balonów. 
Uwinęła się w miarę szybko. Oprócz wymienionych rzeczy kupiła jeszcze pełno innych, często nawet wybuchających cudów. Gdy wszystko było już gotowe zmęczeni opadliśmy na krzesła od baru.
- Zaprosiłaś w ogóle jakichś gości? - spytałem
- Oczywiście! Całą masę! -wykrzyknęła. 
- A Zayn w ogóle kogoś będzie znał? 
- Tego nie mogę zagwarantować - wybuchnęła śmiechem - po prostu chciałam żeby było jak najwięcej ludzi więc zapraszałam nawet takich których sama nie znałam. -  przyznała.
W sumie to nawet słusznie, że tak zrobiła. Zayn zawsze lubi gdy jest z kim potańczyć i wypić.
A pozatym będzie można nawiązać nowe znajomości.  Posprzątaliśmy wszystkie śmieci i udaliśmy się do samochodu. Droga była krótka i przyjemna.  
- Harry bardzo Ci dziękuję ! - krzyknęła dziewczyna - nie wiem jak ci się odwdzięczę! - powiedziała po czym wskoczyła mi w ramiona. Na porzegnanie dałem jej buziaka w policzek. 
- Nie ma za co 
- Jest, jest. Bez Ciebie nie dałabym sobie rady. Pamiętaj bądźcie tam o 18 i nie zapomnijcie wziąść Zayna!- krzyknęła wsiadając do samochodu. 
Poczłapałem się do drzwi wejściowych. Było ok. godziny 13. Chłopacy na pewno już wstali. 
- Hej już jestem - zawołałem. Na kanapie siedział LouLou.  Na jego widok poczułem mrowienie w brzuchu. 
- Hej. - odpowidział - Gdzie byłeś? Martwiliśmy się o Ciebie. - powiedział obojętnie.
- Przygotowywałem przyjęcie. Gdzie są wszyscy? 
- Liam gdzieś poszedł, nie wiem gdzie, a Niall z Zaynem w Nandos. - odburknął. Jego ton był oschły. Nie okazywał żadnych uczuć. Miałem już tego dosyć. Za bardzo mi na nim zależało.  Podszedłem bliżej. Lou miał wzrok wlepiony gdzieś w przestrzeń.  Nawet na mnie nie spojrzał. 
- Louis, co się dzieje? - powiedziałem z nadzieją, że otrzymam jakąś racjonalną odpowiedź.
- Nic się nie dzieje. A co miałoby się dziać? - powiedział oschle. 
- Czemu taki jesteś? Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać? Czemu ciągle uciekasz wzrokiem? Przecież i tak nie zmienisz przeszłości. Ranisz mnie każdym swoim słowem - powiedziałem
i poczułem jak łzy napływają mi do oczu.
- Harry, daj spokój. Po co mam do tego wracać. To Ty mnie ranisz. Dobrze o tym wiesz. Przestań dawać mi nadzieję. Zapomnijmy o tym. 
- Co Ty pierdolisz?! - powiedziałem i mimowolnie wybuchnęłem płaczem. 
- Harry, przestań się okłamywać. I tak mnie nigdy nie pokochasz. - powiedział opanowanym tonem
- Przecież Cię kocham debilu ! - wykrzyczałem przez łzy. Nie mogłęm w to uwierzyć. Poczułem jak załamują się podemną kolana. Przewróciłem się. 
Boo Bear wstał z kanapy i pzykucnął przy mnie. 
- Harry. Zastanów się. Przecież Ty nigdy nie kochałeś żadnej swojej dziewczyny. 
- Nie. Masz rację. Nie kochałem. Dopiero ostatnio dowiedziałem się co to prawdziwa miłość. Ty mi to pokazałeś - podniosłem się i przybliżyłem swoją twarz do niego. Byłem gotowy na to że zaraz oberwę w twarz. Byłem gotowy na to że mnie znienawidzi. Jednak nic takiego nie 
nastąpiło. Poczułem tylko cudowny smak jego ust. Przepełniło mnie niesamowite uczucie. Łzy rozpaczy zamieniły się w łzy radości.  Zrobiło mi się gorąco. Pogłębiałem coraz bardziej nasz pocałunek. Lou wsunął mi ręce pod bluzę, badając dokładnie moje żebra. Nie mogłem dłużej wytrzymać. Uczucie do niego rozsadzało mnie na wszystkie strony. Chwyciłem go za koszulkę i pociągnąłem za sobą w stronę sofy. Ku mojemu zdziwieniu to on przejął kontrolę. Szybkim ruchem ręki pozbył się mojej bluzy. Zaczął delikatnie całować mnie po torsie. Na całym swoim ciele czułem przyjemne dreszcze, które jeszcze bardziej wzbudzały we mnie pragnienie. Pragnienie jego bliskości. Nie zastanawiając się więcej przewróciłem go na drugą stronę tak, że to on teraz znajdował się pode mną. Delikatnie pozbyłem się jego górnej części garderoby. Zaraz potem odpiełem mu pasek od spodni. Powoli je sciągnąłem.
Rzuciłem sie do jego ust. Namiętnie go całowałem rozkoszując się każdą chwilą. Każdym wspólnym złączeniem języków. Lou chwycił mnie za pośladki. 
- O matko. Kocham Cię Louis. Tak bardzo Cię kocham! - wysapałem mu do ucha. 
- HARRY?!?! - usłyszałem nad sobą cieniutki pisk. Serce zabiło mi mocniej. Odwróciłem swoją głowę. Poczułem jak robi mi się słabo. Chciałem zacząć się tłumaczyć ale to nie miało sensu. Zamiast tego z moich ust wydobył się tylko cichy jęk:
- No kurwa... - zrobiło mi się ciemno przed oczami. Jak mogłem być takim pacanem i zapomnieć o tym, że umówiłem się dzisiaj z Gemmą.
Mieliśmy pójść na miasto razem z jej narzeczonym. Chyba jednak nici z naszego wypadu. Tak myślę.... 


____________________________________________________


Wiem, że bardzo szybko dodałam kolejny rozdział. Ale nie mogłam się powstrzymać przed pisaniem :P Myślę, że rozdział 5 pojawi się za kilka dni. Mam teraz wolne więc mogę sobie pisać :D Sorki za błędy. Pzdr. 
Nan.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Wejdźcie koniecznie !!

Naprawdę zajebisty blog.  Koniecznie wejdźcie! Jest naprawdę wciągający, a ja mam wielkie szczęście, bo mogę czytać rozdziały przed publikacją < like a boss > Jeszcze raz : WEJDŹCIE KONIECZNIE <3 
Nan.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 3


Harry :





Dzisiejszego ranka obudziła mnie wrzawa panująca w domu. Od jakiejś pół godziny wierciłem się w łóżku. Słońce dawno już wstało, chłopacy najwyraźniej też. Dalsze wygrzewanie się w ciepłej pościeli nie miało sensu. Zwlekłem się więc powolnie i poczłapałem do łazienki.
Trochę się zlękłem gdy zobaczyłem swoje odbicie w lustrze. Wielkie wory pod oczami, potargane włosy obklejone malinowym kiślem , który wczoraj wylał na mnie Niall. Wszedłem pod prysznic. Tego było mi trzeba. Od razu się rozbudziłem. 
Niestety ten błogi stan nie trwał długo. Ktoś zaczął walić w drzwi łazienki.
- Harry? - usłyszałem zachrypnięty głos Louisa.  Wyszedłem, wytrzepałem włosy , po czym przekręciłem kluczyk. 
Lou stanął w progu i patrzał na mnie z zakłopotaną miną.
- Sory, nie widziałem że się kąpiesz - powiedział wycofując się
- Spoko - powiedziałem przyciągając go delikatnie za rękę. - nie przeszkadzasz mi. Wytarłem się dokładnie i wysuszyłem włosy cały czas przyglądając się Louisowi układającemu fryzurę. 
- Tak sobie myślałem - zaczął Lou - że może chciałbyś dokończyć wczorajszy spacer.. Chciałbym Ci jeszcze coś pokazać - powiedział z nadzieją w głosie 
- Super ! Myślałem, że już nie zapytasz - zażartowałem i uśmiechnęłem sie pod nosem. Powlokłem się do swojego pokoju i stanąłem przed szafą. Nie miałem pojęcia jak sie ubrać. W końcu zdecydowałem, że w ogóle się nie ubiorę. Chłopacy nie mieli nic przeciwko bym chodził nago , a tak było najwygodniej. Wsunąłem kapcie i poszedłem na dół. Moim oczom ukazał się dziwny widok. 
- Liaam.... Czemu tarzasz się po podłodze .. ? - powiedziałem z niepewnością w głosie, zastanawiając się czy to aby napewno ten sam Liam Payne. Wybuchnął śmiechem. Postanowiłem, że nie skomentuję. Poszedłem spokojnym krokiem do kuchni. Zaraz tego pożałowałem. W kuchni zastałem bowiem Zayna , który razem z Cece piekł babeczki.
- O FUCK!! - wrzasnęłem wybiegając z kuchni. Nie wiedziałem, że ona tu jest. Gdybym wiedział, to może bym jednak coś na siebie włożył. 
- Co się stało ? - spytał Niall, który siedział na kanapie i chrupał chipsy.
- Eee.. nic nic - powiedziałem i pobiegłem się ubrać. Zarzuciłem na siebie luźną bluzę i ubrałem beżowe spodnie. Było mi trochę głupio schodzić znowu na dół, ale się przełamałem. W korytarzu wpadłem na Cecilię. Obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem. Bardzo ją lubiłem.
Znaliśmy się już od samego początku powstania One Direction. Zawsze było obok Zayna. Zawsze dodawała mu otuchy. Troszczyła się o niego, chciała tylko i wyłącznie jego dobra. Czasem się jej dziwiłem. Była w stanie wybaczyć mu wszystko. 
Zayn był typem imprezowicza, lubił się napić, czasem pod wpływem alkoholu robił głupie rzeczy których potem żałował. Nie raz zdarzyło się , że zdradził Cece. Ale ona tylko trochę pokrzyczała, a zaraz potem mu wybaczała. Gdybym był na jej miejscu , już 
dawno bym zerwał z takim palantem. Bez urazy dla Zayna. Poprostu jest strasznym farciarzem. 
- Hazza, wiesz muszę Ci coś powiedzieć w tajemnicy. Tylko ciiii ! - szepnęła mi do ucha - Wiesz, że Zayn ma niedługo urodziny.. Planuję urządzić mu imprezę, ale taką odjechaną. Nad morzem. W zajebistym klubie. Mam nadzieję że mi pomożesz .. - powiedziała rozentuzjazmowana.
- No pewnie! Już się nie mogę doczekać - Krzyknęłem, chyba trochę zbyt głośno. Impreza. To coś czego mi brakowało. Alkohol , laski, głośna muzyka. Nie pogardzę . Cece ucieszyła się, że tak zareagowałem. Cały w skowronkach pobiegłem w podskokach do salonu i rzuciłem się na kanapę obok Nialla. Objąłem go ramieniem. 
- Co tam Nialluś? - powiedziałem wesoło 
- Niicc.. - powiedział trochę zasmuconym głosem. Coś go trapiło. Nie chciałem jednak się dopytywać o co chodzi. Wiem że tego nie lubi, a i tak by mi nie powiedział. Chwycił w ręce konsolę do gry i zaczął się na niej wyżywać. Do salonu wszedł Zayn. Usiadł na 
fotelu i włączył telewizor. Zaraz za nim weszła jego dziewczyna. Zarzuciła mu ręce na szyję i obdarzyła go czułym pocałunkiem. Niall wstał z wkurzoną miną z kanapy i głośno tupiąc pobiegł do swojego pokoju. Nie wiem co go napadło. Dość dziwne zachowanie jak na niego. 
Nagle poczułem jak ktoś delikatnie muska mnie palcami po szyi. Wzdrygnąłem się. Trochę to gilgotało.
- Harry... - zamruczał mi do ucha. To był Louis. Od razu poznałem jego głos. Odwróciłem się w jego stronę.
- Słucham Cię Boo Bear. - powiedziałem z uśmiechem na ustach. Wiem, że nie przepadał za tym przezwiskiem.
- No weeeź.. Wszystko popsułeś ! - powiedział śmiejąc się. - To chcesz ze mną w końcu iść na miasto? Nie pokazałem Ci jeszcze wszystkiego. 
- Ty się jeszcze mnie pytasz? - Zerwałem się z kanapy. Już nie mogłem się doczekać tego, co chce mi pokazać Louis. Zarzuciłem na siebie beżowy płaszczyk i wcisnąłem białe conversy. Louis czekał już na dworzu. 
Najpierw poszliśmy do pobliskiej lodziarni i kupiliśmy lody włoskie. Uwielbiam je. Zawsze w wakacje chodziłem z Louisem na długie spacery, kupowaliśmy lody
i jak zwykle odwalała nam szajba, tak że ludzie idący na ulicy dziwnie się na nas patrzeli. Lou to naprawdę wspaniały przyjaciel.
Właśnie przechodziliśmy obok Nandos. Przypomniał mi się Niall. Nie wiem co go ugryzło. Głupio zrobiłem, że jednak nie zapytałem się co go trapi. Może właśnie tego potrzebował - szczerej rozmowy . Jestem debilem. Z rozmyślań wyrwał mnie Louis. 
- Jak myślisz hazza, czy lody czekoladowe da się sprać z płaszcza? - spojrzałem na niego jak na debila.
- Skąd mam wiedzieć. Pewnie się da. 
- A to dobrze - powiedział Lou z zawadiackim uśmiechem 
- Jestem gdzieś brudny? - zapytałem lekko zaniepokojony. 
- Tak - powiedział Lou i wybuchnął śmiechem. Zrobiłem się cały czerwony. Nerwowo zaczęłem szukać plamy. 
- I co mi kłamiesz - powiedziałem - nie jestem wcale brudny.
- Tak sądzisz ? - powidział Lou , po czym wsadził swój lód centraline w moją rękę. 
- LOUIS ZABIJĘ CIĘ ! - wydarłem się na niego. - zobaczysz, pożałujesz tego. - Lou automatycznie się odsunął - Haha ! Zaatakuję cię w najmniej oczekiwanym momencie ! - postraszyłem go. 
- Hazzaaa... Rozejm ? - powiedział wyciągając rękę.
- HAHA ! Teraz rozejm?- powiedziałem , ale mimo wszystko podałem mu rękę. Nie chciałem się z nim kłócić. Resztę drogi spędziliśmy na opowiadaniu sobie żartów, które innym ludziom wcale nie wydawałyby się zabawne. Ja za to niemal tarzałem się ze śmiechu.
Strasznie bolały mnie już nogi. Przeszliśmy prawie cały Londyn.
- Lou, daleko jeszcze? Gdzie Ty mnie prowadzisz do cholery? - jęczałem. On tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Już niedaleko. - powiedział po czym skręcił w ślepą uliczkę. Trochę mnie to zdziwiło. Czyżbyśmy byli już na miejscu? Jednak nie. Lou, mimo iż droga się już skończyła , wyminął barierkę zakazu wjazdu. Przed nami rozciągał się piękny las. Zaczęło się robić coraz bardziej ciekawie. Szliśmy wydeptaną leśną dróżką. Naokoło nas rosły piękne drzewa, kwieciste krzaki i poziomki. Ten las był wielki. 
- Już prawie jsteśmy na miejscu. - powiedział odwracając się do mnie. Nagle zobaczyłem coś niesamowitego. Przede mną rozciągało się jeziorko. Było bardzo czyste. Można było zobaczyć nawet kamyczki leżące na dnie. Za jeziorkiem stał wielki, stary, drewniany dom. Widać, że już opuszczony. Panowała tu niesamowita aura. Czułem się taki spokojny, zrelaksowany, bezpieczny. Po prostu szczęśliwy. Louis wszedł na pomost i usiadł na nim , tak że jego nogi muskały wodę. Poklepał miejsce obok siebie na znak że mam usiąść.
- Pięknie tu. - zacząłem. 
- Tak. - powiedział Lou , po czym głęboko westchnął. - Wiesz, to miejsce ma dla mnie szczególne znaczenie. - powiedział drżącym głosem. - Widzisz, gdy byłem jeszcze małym chłopcem, często przyjeżdżaliśmy z rodzicami na wakacje do Londynu. Pamiętam to doskonale - uśmiechnął się - miałem tu nawet kolegów i koleżanki. Rodzice mieli tu znajomych, więc zostawaliśmy u nich. Mieszkali niedaleko tej ślepej uliczki , przez którą dziś przechodziliśmy. Wyprowadzili się 5 lat temu. Wtedy życie było takie proste. - powiedział dumając chwilę - Kiedyś rodzice razem ze znajomymi robili grilla. Niestety nie przychodziły żadne dzieci więc nie miałem się z kim bawić. Strasznie mi się nudziło. Postanowiłem pójść do lasu pozbierać poziomki... I gdy tak chodziłem po lesie wpadłem w końcu na to miejsce. 
Na werandzie domu na bujanym fotelu siedziała stara kobieta. Podeszłem do niej i się przywitałem.  Bardzo się ucieszyła, widać że nikt jej nie odwiedzał. Usiadłem obok na werandzie i zacząłem opowiadać jej różne śmieszne historie. 
Była bardzo szczęśliwa, że ktoś w końcu złożył jej wizytę... Od tego momentu przychodziłem  tu codziennie. Tak miło spędzałem z nią czas. Była dla mnie jak babcia. Zawsze potrafiła mnie wysłuchać, dawała różne rady. Często siadaliśmy właśnie na tym pomoście, a ona opowiadała mi bajki. Co roku przyjeżdżaliśmy w to miejsce, a ja zawsze odwiedzałem ' moją babcię ' . Mimo iż byłem coraz starszy bardzo lubiłem do niej przychodzić. Tylko ona znała mój największy sekret. Tylko ona potrafiła mnie zrozumieć i wysłuchać. 
Gdy tu się wprowadziliśmy, przypomniałem sobie te wspaniałe czasy. Koniecznie chciałem Ci pokazać to miejsce. Podzielić się z Tobą moimi przeżyciami. Jesteś w końcu moim najlepszym przyjacielem... - westchnął - Wiedziałem że ona umarła. Już gdy byłem mały, była bardzo stara. Mimo to miałem cichą nadzieję, że ją tu zobaczę, przytulę i poczuję się znowu jak mały chłopiec - po jego policzku spłynęła łza. Natychmiast ją otarł, jakby nie chciał
bym zobaczył że płacze. Przytuliłem go mocno do siebie. 
- Dziękuję Ci Louis, że mi to mówisz. To dla mnie bardzo ważne. - pogłaskałem go po ramieniu.
- Harry, przyprowadziłem Cię tutaj jeszcze z jednego względu. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Czuję, że mogę Ci powiedzieć wszystko i także mnie wysłuchasz, tak jak ona.. 
- Oczywiście. Pomogę Ci jak tylko mnie poprosisz. - poczułem się doceniony. Było mi z tego powodu bardzo miło.
- No bo widzisz... To jest strasznie ciężkie. Nie wiem jak Ci to powiedzeć. Nigdy tego nikomu nie mówiłem, nie licząc tej starszej kobiety, ale wtedy to przyszło mi całkiem naturalnie. Byłem jeszcze młody, beztroski i nie wiedziałem , że to może komuś przeszkadzać. - ponownie otarł łzy. - Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie. Wszystko bym oddał by zawsze mieć Cię przy sobie. Jesteś dla mnie jak lekarstwo na wszystkie smutki. Harry, kocham Cię. Naprawdę Cię kocham. - ostatnie słowa wypowiedział załamującym się głosem. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem tego pojąć. Właściwie nie wiem co mną pokierowało. Może będę tego żałował. Wiem tylko, że nic więcej mnie w tej 
chwili nie obchodziło. Tylko on. Chwyciłem jego twarz w dłonie i delikatnie musnąłem jego wargi. Pogłębił pocałunek. Wplótł ręce w moje loki. Odsunąłem się delikatnie od niego. 
- Harry kocham Cię. Nade wszystko. Proszę nie opuszczaj mnie.
- Nigdy Cię nie opuszczę. - powiedziałem, po czym znowu wpiłem się w jego usta. 


__________________________________________________________


Eh. W końcu udało mi się napisać rozdział 3. Wiem, że mam tempo pisania żółwia :P 
Na szczęście mam już kompletny plan na napisanie dalszych rozdziałów. Ten tylko z perspektywy Harrego, gdyż trochę za bardzo się rozpisałam. Chciałam dodać jeszcze Nialla, ale to potem. Mam nadzieję, że się spodobało. 
PS. Wiem, że jest pełno błędów i pod koniec się nie klei. Sorry za to :P 
Nan.



niedziela, 15 kwietnia 2012

 Hej  :)
Chciałabym gorąco polecić pewien bardzo oryginalny blog, który również jest o 1D. 
Na razie jest tylko jedna notka, ale zapowiada się bardzo dobrze. Z resztą wiem, że będzie fajne, 
gdyż pisze to bardzo uzdolniona i kreatywna dziewczyna . : * 

Tu macie link . Jeszcze raz gorąco zachęcam do czytania : D  

Nan . 

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 2






Zayn





   Miałem dzisiaj dziwny sen. Smutny, ale zarazem piękny. Śniło mi się, że zostałem całkiem sam. Wszyscy się ode mnie odwrócili.Byłem zdany tylko na siebie. Na początku myślałem, że sobie poradzę, że przetrwam. Ale to było bardzo trudne. Z czasem załamałem się. Nie potrafiłem sobie z niczym poradzić. Płakałem godzinami, miewałem myśli samobójcze. 
Aż do pewnej chwili. Poznałem kogoś. Nie wiem kogo. Nie pamiętam kto to był. Czy ktoś kogo znam, czy ktoś zupełnie mi obcy.To nie ma znaczenia. Ważne, że mnie pocieszył.
Pokochał mnie. Takim jakim jestem. 


   Już nie spałem. Leżałem tylko z zamkniętymi oczami. Było mi bardzo wygodnie. Nagle poczułem jak ktoś głaszcze mnie po policzku. Dotyk ciepłej dłoni był taki przyjemny. Kojący. Uśmiechnąłem się. Mógłbym tak leżeć cały dzień. Otworzyłem oczy. Ujrzałem nad sobą cudowne roześmiane oczy mojego najlepszego przyjaciela. Gdy zauważył,
że już nie śpię uśmiechnął się szeroko pokazując rząd ślicznych , choć nie całkiem prostych ząbków. 
- Najwyższy czas wstawać Zayn.. - powiedział ciepłym, pełnym życia głosem
- Mhm...-zamruczałem, choć tak naprawdę nie miałem najmniejszej ochoty zwlekać się z kanapy. 
- WSTAAAŃ!! - Krzyknął mi wesoło do ucha i zaczął mnie gilgotać. To zmusiło mnie do natychmiastowego zerwania się z sofy. 
- Niall.... - jęknąłem 
- Co? - powiedział uradowanym głosem 
- Niiic już.. - powiedziałem i sięgnąłem po telefon leżący na stole, w celu sprawdzenia godziny. 1 nieodebrana wiadomość od Cece :
" Czemu nie przyszedłeś? Czekałam. :( "
O fuck. Zapomniałem. Miałem się z nią wczoraj spotkać. Szybko poleciałem do mojego pokoju. W pośpiechu przebrałem się w czyste ubrania i wybiegłem z domu. Przebiegłem przez ulicę i wpadłem do kwiaciarni. Kupiłem bukiet żółtych tulipanów. Może chociaż to ją udobrucha. Stanąłem przed drzwiami jej domu. Wiem że było jeszcze wcześnie rano. Nie wiedziałem czy już wstała. Ostrożnie więc zapukałem w drewniane drzwi. Usłyszałem tylko jak ktoś cichutko zbiega po schodach. Ujrzałem przed sobą śliczną zaspaną twarzyczkę, którą tak kochałem. Popatrzyła na mnie ze zdziwioną miną. 
- Cece, tak Cię przepraszam. Totalnie zapomniałem o tym że mieliśmy się wczoraj spotkać.
Harry przyjechał i zasiedzieliśmy się przy oglądaniu filmów.. Przepraszam..- wręczyłem
jej bukiet kwiatów. Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Ach Zayn...Nic się nie stało.. - Mocno mnie przytuliła. Jest taka cudowna. Zawsze mi wybacza. Zawsze.




Niall





   Smutny siedziałem na sofie. Nikogo nie było w domu. Liam poszedł do supermarketu, Louis wyszedł z Harrym na miasto, bo chciał go trochę oprowadzić, a Zayn wybiegł gdzieś z domu nawet nie mówiąc mi gdzie. Bałem się, że się może na mnie obraził za to że go gilgotałem. Nic przecież nigdy nie wiadomo... Sięgnąłem więc po telefon i wybrałem numer Zayna. Nie odebrał. Napisałem więc wiadomość : " Jesteś na mnie zły? :( Przepraszam . Gdzie jesteś? "
Nerwowo przewracałem telefon w dłoniach. Nagle poczułem że burczy mi w brzuchu. 
Powlokłem się wiec do kuchni i zajrzałem do wszystkich szafek. Wyciągnęłem sałatkę od wczoraj, trochę sera i szynki, płatki, mleko i chleb. Gdy zabierałem się do przygotowywania śniadanka usłyszałem dźwięk przychodzącego smsa.
Szybko wyciągnęłem telefon z kieszeni. Wiadomość od Zayna :
" Niall... Oczywiście że się na Ciebie nie gniewam głuptasie. Przepraszam, że tak wybiegłem nic nie mówiąc , ale to była bardzo pilna sprawa. Jakby co to jestem u Cece. "
Kamień spadł mi z serca. Już myślałem że się na mnie obraził. Mogłem się domyślić że poszedł do Cecilii. Często do niej chodził. W sumie to się mu nie dziwię. Chodzą ze sobą już naprawdę długo.. Może z pięć lat.. Zawsze im zazdrościłem takiej wytrwałości.. i szczęścia. Bo prawda jest taka , że ja nigdy nie miałem dziewczyny. Żadna mnie nie chciała. Nie wiem czemu. Może nie jestem wystarczająco ładny, albo miły. 
Nie ważne. Powinienem się cieszyć z tego że Zayn ma dziewczynę, a nie mu zazdrościć. 
Wiem, że jestem straszny. Ale taki już jestem. Zabrałem się do pałaszowania śniadania. Byłem na prawdę głodny. Tak jakbym nie jadł co najmniej rok.Gdy skończyłem śniadanie poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Wziąłem gitarę i zacząłem grać. Muzyka zawsze mnie wycisza i pozwala zapomnieć o całym świecie. Już po chwili
grałem jakąś zupełnie nową melodię. Improwizowałem. Nie chcę być zarozumiały, ale to chyba będzie kolejny hit. 




Harry





   Louis zaproponował mi dzisiaj żebyśmy wyszli na miasto. Bardzo się ucieszyłem bo chciałem poznać okolicę. Oczywiście jak zwykle nam odwaliło i robiliśmy różne dziwne rzeczy. Z nim zawsze jest fajnie. Potrafi mnie rozśmieszyć, zająć mi czas, a gdy jest mi smutno - pocieszyć. Lou to naprawdę wspaniały przyjaciel. Bardzo się cieszę , że będziemy mieszkać razem. 
- To gdzie teraz idziemy? - zapytałem 
- Zobaczysz - powiedział Lou i zrobił tajemniczą minę 
- No weź powiedz - jęknąłem. Usłyszałem dzwonek telefonu. Szybko wycięgnęłem komórkę z kieszeni i odebrałem.
- Szybko przchodźcie do domu szybkooo Harryyyyyy!! - Usłyszałem zapłakany głos Nialla w telefonie.
- Matko Niall, co się stało ?! - zapytałem przerażony 
- Szybko!! - wrzasnął spanikowany
- Dobra, dobra już lecimy - powiedziałem po czym się rozłączyłęm.
- Lou, musimy już wracać. Niall dzwonił zrospaczony. Chyba coś się stało. - Louis nie był zadowolony z tego, że musimy już wracać, ale pokornie pobiegł za mną w stronę mieszkania. 
Zdyszani wpadliśmy do domu. Na kanapie siedział Niall z podkurczonymi nogami. Gdy tylko zauważył że już jesteśmy zarwał się z kanapy. 
- Kebab uciekł !! - wrzasnął przez łzy. Stanęłem jak wmurowany.
- CO?!?! JAKI KEBAB?! - krzyknęłem zdenerwowany. 
- Kebab ! Mój żółw ! On uciekł ! - wybuchł jeszcze głośniejszym płaczem . 
- Jaaaa.. Niall... Myślałem że ktoś umarł co najmniej. Nie płacz. Kupimy Ci nowego żółwia. 
- CO?! NOWEGO?! Nie chce nowego. Chce kebaba ! 
- Kebaba też ci możemy kupić hehe - zażartował Louis. Spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie płacz . Poszukamy Twojego żółwia. - przytuliłem blondyna mocno do siebie. 
- Dostałem go od Zayna. - powiedział pociągając nosem. 
 Resztę dnia spędziliśmy na uganianiu się za pupilkiem irlandczyka . Potem przyszedł Liam i włączył się w poszukiwania . Na szczęście zwierzak się znalazł. 
Zawędrował aż do sąsiadów. Trochę dziwne. Ale najważniejsze jest to, że Niall się cieszył.


_______________________________________________________


Jest i rozdział 2 . Wiem, że trochę gniot, ale w głębi duszy mam cichą nadzieję, że się wam spodoba. Kolejny rozdział myślę , że będzie w przyszłym tygodniu, ale nic nie obiecuję bo mam dużo sprawdzianów. pzdr. 
Nan. 

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 1




Harry : 



Walizki były już spakowane. Wzrokiem przeleciałem swój pokój . Wydawał się taki pusty, inny . Już tu nie wrócę. Nie wiem czy to dobrze , ale w pewnym sensie się cieszę. W końcu zamieszkam ze swoimi najukochańszymi przyjaciółmi .Wziąłem torbę w rękę i zszedłem na dół. Byłem strasznie podekscytowany. Jako jedyny z naszej paczki nie widziałem jeszcze domu w którym będziemy mieszkać. 
Już sobie wyobrażam jak będzie wyglądał... Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. To był Louis . 
- Harry gdzie jesteś? Czekamy na Ciebie.. - westchnął
- Taa, już jadę, zaraz będę .. Pa. - odburknąłem do telefonu , po czym się rozłączyłem. Poszłedłem do salonu. Telewizor był włączony , a mama siedziała na kanapie . Podszedłem od tyłu i położyłem jej ręce na ramionach 
- Już wyjeżdżam.. Nie chcesz się ze mną pożegnać..? - zrobiłem smutną minkę. Wstała z kanapy . Wyglądała na bardzo przygnębioną.
- Papa synku. Nie szalej tylko za bardzo w tym Londynie - Powiedziała z wymuszonym uśmiechem 
- Zobaczy się - odpowiedziałem zadziornie. Przytuliłem ją mocno do siebie. - Nie martw się , nie rozstajemy się na zawsze.  - powiedziałem. Rozejrzałem się jeszcze raz po domu , po czym wyszedłem na dwór. Gemma już czekała na mnie w samochodzie. Niedawno przeprowadziła się 
do Londynu i mieszka tam ze swoim narzeczonym Michaelem. Bardzo lubiłem z nią przebywać , więc cieszyłem się , że będziemy mieszkać niedaleko. Razem z bagażami wszedłem do samochodu, po czym ruszyliśmy. Droga szybko nam minęła, bo spędziliśmy ją na rozmowie. Z nią zawsze szybko mija czas. Nim się obejrzałem byliśmy już pod London Eye . Tam właśnie 
umówiłem się z chłopakami. Wysiadłem z samochodu , Gemma pomogła mi wypakować bagaże.
- Pa braciszku, odwiedzaj mnie czasem - rzuciła. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Pomachałem jej na pożegnanie , po czym rozejrzałem się za chłopakami. 
Pomiędzy tłumem ludzi ujrzałem tylko czerwone spodnie. 
- Louis ! - krzyknęłem .
- Hazza ! - wrzasnął Lou po czym nie zwracając uwagi na nic podbiegł w moja stronę i rzucił mi się na szyję. Wtuliłem się mocniej w niego by móc poczuć jego zapach.
- No nareszcie przyjechałeś! Stęskniłem sie za Tobą ... - zamruczał mi do ucha
- Na pewno nie tak bardzo jak ja- powiedziałem przekornie - Gdzie reszta chłopaków? Przecież też mieli czekać 
- Ach. Pojechali do domu, bo Niall wykręcił nam niezły numer. Zamówił pizzę i kompletnie o tym zapomniał,  a gdy dowiedział się że przyjeżdżasz, szybko kazał nam wsiadać w samochód i jechać po Ciebie. Oczywiście bez namysłu to zrobiliśmy. Wszystko byłoby dobrze gdyby nagle nie zadzwonił telefon od sąsiadów, że jakiś facet od godziny próbuje się dobić do naszych drzwi... Wtedy Niall sobie przypomniał o pizzy. Geniusz. - podsumował Lou
Haha. Ach ten Nialler . Jest taki kochany i głupiutki. Już nie mogę się doczekać aż go zobaczę.
Poszliśmy z Louisem spacerkiem do domu. Po drodze troche porozmawialiśmy. Jak zwykle rozbawiał mnie swoimi bezsensownymi kawałami. To jest w nim najlepsze. Zawsze potrafi mnie rozbawić . Nagle przystanął . Zaczął nerwowo grzebać sobie po kieszeniach od spodni.
Wyciągnął telefon i wykręcił jakiś numer. 
- Liam? Otwórz nam ... Tak zapomniałem klucza...
Nagle usłyszałem za swoimi plecami huk otwieranych , a wręcz wyważanych drzwi 
- Harrrrrrrrry!! Harrrrrr - ŁUP! 
- NIALL! - wrzasnął Louis - nic Ci się nie stało?! 
Zdziwniony odwróciłem się i zobaczyłem wielką willę , i nialla leżącego na ziemi u podnóży schodów prowadzących na ganek.
Mimowolnie wybuchnęłem śmiechem.
- Niee.. Nic mi nie jest - odpowiedział trochę zmieszany Niall , który zaczął już podnosić się z ziemi, a gdy zobaczył że sie śmieję, na jego twarzy pojawiły sie urocze rumieńce
Podbiegłem do niego i mono przytuliłem do siebie. 
- Przepraszam Niall że sie z Ciebie śmiałem . Po prostu nie mogłem sie powstrzymać - powiedziałem z uśmiechem na ustach
- Nic nie szkodzi - powiedział blondyn - ale nie ominie Cię kara - powiedział z zawadiackim uśmieszkiem i zaczął czochrać moje idealnie ułożone loczki.Wrr. 
Weszliśmy do domu . Byłem pod wrażeniem . Nigdy nie przypuszczałem że będę mieszkał w tak fajnym mieszkaniu. I to w dodatku tylko z moimi najlepszymi przyjaciółmi.
W czasie kiedy Louis poszedł zanienieść moją walizkę do pokoju , ja postanowiłem poszukać Zayna i Liama.Wszedłem do salonu , który był połączony z kuchnią . Niall siedział przy stole i wcinał jak chomiczek pośpiesznie resztki swojej pizzy , jakby bał się , że
ktos zje ją za niego. Na wielkiej kanapie leżał Zayn, a w puchatym fotelu siedział Liam. Oglądali jakiś mecz w telewizji. Nagle Zayn wychylił głowę zza kanapy 
- Haaazzaaa! - Wstał, podszedł bliżej i dał mi soczystego buziaka w policzek. Tak . To cały Zayn. Zaraz po nim wstał Liam, poczochrał moje włosy i poklepał mnie po plecach 
Po schodach schodził juz Louis , machając jakimiś pudełeczkami , które trzymał w ręce
- Gotowi na wieczór filmowy? - powiedział z entuzjazmem w głosie
- To ja przyniosę popcorn - powiedział Niall, szczęśliwy że trafiła sie okazja do przekąszenia czegoś.
- Nawet nie wiecie jak bardzo was kocham - powiedziałem na co oni zareagowali chórowym "Ooooooch "
Rozwaliliśmy się na kanapie razem z Zaynem , Niallem i Louisem , a Liam usiadł na wielkim obrotowym fotelu obok nas.
- Toy Story , Auta , Madagaskar, Gdzie jest Nemo... - Li zaczął czytac tytuły ' filmów' które przyniósł Louis 
- Gdzie jest Nemo !! - wrzasnął podekscytowany Niall, na co wszyscy zareagowali śmiechem. Liam pokornie wyjął płytę z pudełka, po czym włożył ją do odtwarzacza DVD
Po pół godzinie , nie chciało mi się już oglądać. Byłem cholernie zmęczony , a bajkę znałem na pamięć.
Położyłem więc głowę na ramieniu Louisa i zacząłem się bawić jego włosami. On najwyraźniej zauważył to, bo odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się .Widząc że podoba mu się to, zacząłem eksperymentować. Najpierw warkoczyki . Całkiem nieźle mi szło , gdyby nie to że Niall siedzący zaraz obok mnie co chwile 
wysypywał na mnie popcorn i burczał pod nosem " oj przepraszam " , " oj nie chciałem " , " oj wybacz ". Byłem juz na skraju nerwów i ledwo powstrzymywałem się żeby nie wypalić czegoś w stylu " Nie przepraszaj tyle do cholery tylko przestań wysypywać na mnie ten popcorn! ".
Nudziło mi się coraz bardziej , a nie widziałem już sensu w pleceniu warkoczyków, więc poprostu ułożyłem się wygodnie na ramieniu Lou i zamknąłem oczy. Powoli odpływałem w krainę Morfeusza , gdy usłyszałem ciche szlochanie .
Niechętnie otworzyłem oczy. Zayn już dawno głośno chrapał, podobnie jak Liam. Louis siedział ze wzrokiem wbitym w sufit ,a Niall
cały czerwony od łez siedział z przykurczonymi nogami i bujał sie  w przód i w tył.
Zrobiło mi się go momentalnie żal. Przytuliłem go więc do siebie.
- Nie płacz Niall , wszystko dobrze się skończy, Nemo wróci do domu.
- Wiem - odpowiedział pociągając nosem - Ja po prostu.. Tak tylko płaczę.. - powiedział i przytulił się do mnie mocniej. 
Nikt nie oglądał już filmu. Nawet Niall. Właściwie to nie wiem co się działo dalej, bo najzwyczajniej w świecie zasnąłem.


____________________________________________________________


Oto pierwszy rozdział. Szczerze mówiąc, nie jestem w pełni usatysfakcjonowana. Wiem , że jest pełno błędów stylistycznych i może momentami trochę zanudzam, lub piszę za bardzo chaotyczne. Postaram się poprawić , ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że pisałam to już późno wieczorem. Jeżeli ktoś wgl. czyta , to proszę piszcie komentarze. Nie boję się krytyki , wręcz przeciwnie, chcę żebyście krytykowali. Przynajmniej będę wiedziała co poprawić na przyszłość. Następny rozdział dodam, mam nadzieję, jeszcze w tym tygodniu . :*
Nan. 
Zaczynam pisać opowiadanie o One Direction. Mam nadzieję że wam się spodoba :P
Niedługo dodam pierwszy rozdział .

Uwaga ! Ta historia będzie o związku homoseksualnym. Jeżeli ktoś ma coś przeciwko takim relacjom , niech po prostu nie czyta .

;)


Nan.