sobota, 22 września 2012

czwartek, 28 czerwca 2012

Epilog



    Hej, tym razem zaczynam od napisania kilku słów. Po pierwsze to tylko tak mówię , że dodałam dzisiaj 2 rozdziały ( rozdział 15 + epilog ) , bo pojutrze wyjeżdżam i nie będę miała okazji wstawić, a wiem że taka duża przerwa nie służy dobrze blogowi.To już ostatnia notka 
( z opowiadaniem). Bardzo dziękuję tym, którzy byli ze mną od samego początku, oraz tym którzy komentowali moje wypociny :P Mam nadzieję, że wam się podobało, pomimo iż nie było to nie wiadomo jakie zajebiste, bo wiem, że mój styl pisania pozostawia wiele do życzenia i wgl. może czasem nie miałam weny i widać że było pisane na siłę :P Możliwe, że zacznę pisać kolejne opowiadanie :D W razie czego dam tutaj link :P Ok, to chyba wszystko. Życzę miłego czytania :)
Nan. 


____________________________________________________________






Zayn: 


Miałem dzisiaj dziwny sen. Smutny, ale zarazem piękny. Śniło mi się, że zostałem całkiem sam. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Byłem zdany tylko na siebie. Na początku myślałem, że sobie poradzę, że przetrwam. Ale to było bardzo trudne. Z czasem załamałem się. Nie potrafiłem sobie z niczym poradzić. Płakałem godzinami, miewałem myśli samobójcze. Aż do pewnej chwili. Poznałem kogoś. Nie wiedziałem kto to był, ale sprawiał że stałem się szczęśliwy. Zaakceptował mnie takim jakim jestem. Po prostu mnie pokochał. A gdy byłem już w pełni szczęśliwy chciał odejść. Myślał że sobie już bez niego poradzę. Że wykonał swoje zadanie i teraz może mnie opuścić. Ale ja nie chciałem. Czułem że znowu się załamię. Widziałem jak jego blond czupryna oddala się coraz bardziej.
- Halo ! - krzyknąłem za nim – Nie odchodź ! - odwrócił głowę. Jego niebieskie oczy sprawiły, że tonąłem. Tonąłem w błękicie jego tęczówek. - Dlaczego mi to robisz?! - krzyknąłem zrozpaczony. Nie odezwał się ani słowem. Wszystko widziałem jak przez mgłę. Zawrócił i położył mi rękę na ramieniu. Wydawało mi się, że skądś go znam. Głęboko westchnął.
- Czemu mi pomogłeś ? - zapytałem
- Bo Cię kocham – pierwszy raz się odezwał. Poznałem jego głos.
- Co Ty tu robisz?! - zapytałem przerażony – Przecież nie żyjesz ! - Na te słowa po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Ale to nie znaczy, że muszę was opuścić – wyszeptał – One Direction zawsze będzie istnieć, a ja zawsze będę przy was. Mimo iż mnie już nie zobaczycie, ja będę za każdym razem stał obok was na scenie, razem z wami będę się cieszył z dalszych sukcesów.
- Ale to już koniec ! - wybuchłem płaczem
- Ciii... Nie płacz... Nie martw się, będę na Ciebie spoglądał z góry. Jest mi tam dobrze. Ale teraz już muszę iść... mam nadzieję, że kiedyś się zobaczymy, ale to jeszcze nie czas. Kocham Cię - wyszeptał całując mnie w czoło. Nie mogłem uwierzyć że to wszystko był sen. 


                                                                *               *               * 

Rozdział 15


Harry:



- Louis, wstawaj śpiochu ! Mam dla Ciebie niespodziankę ! - wyszeptałem mu do ucha
- Jeszcze minutkę... - zamruczał leniwie
- Wstawaj ! - obsypałem jego szyję pocałunkami, schodząc coraz niżej. Jechałem wzdłuż linii jego brzucha, potem po jego nodze. Gdy byłem już przy stopach zaśmiałem się nikczemnie i zacząłem delikatnie je miziać.
- AAAA! - szatyn natychmiastowo zerwał się z łóżka – Nie gilgocz ! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No już, ubieraj się bo się spóźnimy !
- Może mi pomożesz? - zapytał robiąc wielkie oczy.
- Kocham Cię debilu – wyszeptałem łącząc nasze usta w pocałunku. Delikatnie wsunąłem rękę pod jego bluzkę i zacząłem masować jego tors. Już po chwili pozbyłem się górnej części jego garderoby. Naparł na mnie swoim ciałem i przygwoździł do ściany. Odpiął mi koszulę i językiem zaczął wodzić po klatce piersiowej. Poczułem jak po moim ciele przechodzą dreszcze.
- Louis... Może jednak sam się przebierzesz... Bo ja jakoś nie mogę się skupić... - chłopak na te słowa głęboko westchnął i zwrócił się w stronę uprzednio przyszykowanych ubrań.
Gdy już byliśmy gotowi, wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga minęła nam bardzo szybko, i nim się spostrzegłem byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do budynku i pokierowaliśmy się do recepcji.
- Pan Harry Styles? - spytała kobieta za ladą – wszystko już jest przygotowane. Życzę miłej zabawy – powiedziała uśmiechając się
- Matko Harry co to za niespodzianka – spytał dość przerażony chłopak
- Nie bój się ! - powiedziałem delikatnie muskając ustami jego policzek. - I zamknij oczy ! – Chwyciłem go za rękę , kierując się w wyznaczone miejsce. Tam czekał na nas instruktor z całym sprzętem.
- Możesz już otworzyć – wyszeptałem mu do ucha czekając na jego reakcję. Otworzył buzię ze zdumienia.
- Harry... Czy Ty myślisz, że ja skoczę ? - powiedział drżącym głosem pochylając się nad przepaścią
- Nie masz wyboru ! Już za to zapłaciłem ! A poza tym dostaniesz spadochron... nie martw się! - powiedziałem z przekąsem. Chłopak nie był do końca przekonany, ale mimo wszystko dał sobie założyć kombinezon. Instruktor nauczył nas jak otwierać spadochron, i objaśnił nam wszelkie inne rzeczy. Gdy byliśmy już gotowi, stanęliśmy nad przepaścią i złapaliśmy się za ręce. Gdy spojrzałem w dół, cała moja pewność siebie ulotniła się. Ziemia była jakieś kilka kilometrów pod nami. Poczułem jak zimny pot wstępuje na moje czoło. Co mi strzeliło do głowy, żeby rezerwować skok na bungie ! Przecież ja zginę ! Spojrzałem niepewnie na Louisa, który w odróżnieniu ode mnie teraz jakoś dziwnie zacieszał.
- Lou... może jednak nie skoczymy...
- Oszalałeś ! To musi być niesamowite przeżycie ! Skaczemy ! - powiedział robiąc krok do przodu
- Poczekaj ! - wrzasnąłem zdzierając sobie gardło i gwałtownie przyciągając go do siebie. - Jeżeli tego nie przeżyję, to chcę żebyś wiedział, że kocham Cię najmocniej na świecie... I że robię to tylko i wyłącznie dla Ciebie i że … - przerwał moją przemowę wpijając mi się w wargi. Pogłębiłem pocałunek. Chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej, w razie gdyby to miałby być nasz ostatni moment razem. Poczułem jak chłopak mocno ściska moją dłoń.
- Teraz albo nigdy – wyszeptał, a ja pokornie zrobiłem krok do przodu. Poczułem jak tracę grunt pod nogami. Najmocniej jak potrafiłem zacisnąłem oczy by nie musieć patrzeć pod siebie. Wiatr szumiał mi w uszach i oplatał całe moje ciało. Czułem jak przekręcam się w locie.
- AAAAAAAAA!!!!!!!! - wrzasnąłem najgłośniej jak tylko potrafiłem i otworzyłem oczy chcąc sprawdzić położenie. Moje serce zamarło. Leciałem obok skał i miałem wrażenie, że wiatr zaraz mnie na nie zepchnie. Moje oczy zrobiły się mokre
- Louis!! Boję się !! - krzyknąłem obracając głowę w stronę chłopaka, który najwyraźniej świetnie się bawił
- Jak krzyknę '' już '' to rozłóż spadochron !!
- Cooo?! - nic nie usłyszałem przez szumiący wiatr
- Juuuuuuuuuuuż !! - wydarł się chłopak. Spojrzałem pod siebie. Byliśmy niebezpiecznie blisko ziemi, a Louis otworzył spadochron. Poszedłem w jego ślady i już za chwilę swobodnie szybowałem ku ziemi. Nagle moim ciałem mocno wstrząsnęło i poczułem gwałtowne uderzenie. Już po chwili toczyłem koziołki na zielonej trawie.
- O matko przeżyłem ! - krzyknąłem szczęśliwy, choć ciągle roztrzęsiony. Louis podbiegł bliżej i pochylił się nade mną
- Obaj przeżyliśmy. - powiedział po czym połączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

Liam :



Harry z Louisem wrócili właśnie z jakiejś ekstremalnej wycieczki i udali się do pokoju jak podejrzewam w widomych celach. Zayn z Cece siedzieli przed telewizorem i wcinali żelki. Zerwali ze sobą, ale nadal są przyjaciółmi. Kończyłem dopalać papierosa, wpatrując się w gwieździste niebo. Od ostatnich kilku dni nie wziąłem ani jednej tabletki. I nawet nie czułem takiej potrzeby by znowu zacząć brać. Nie chciałem tego niszczyć. Nie chciałem niszczyć tego cudownego życia. To niesamowite, że przez tak spontaniczną decyzję, jaką było udanie się do X-factora, poznałem ludzi, za których mógłbym teraz oddać życie. Dzięki którym właściwie ciągle żyję. Oni mnie ocalili. We wszystkich możliwych znaczeniach tego słowa. Wszedłem do salonu kierując się w stronę małej lodówki. Zniknęła z niej większa część jedzenia, gdyż Niall wyjechał zabierając ze sobą jeden bagaż podręczny na ubrania i walizkę na przekąski. Normalka. Mój wzrok odszukał stojącą w głębi butelkę z piwem. Uradowany sięgnąłem po nią i zamknąłem drzwiczki chłodziarki. Była taka kojąco zimna, że nie omieszkałem przyłożyć ją sobie do czoła. Pociągnąłem mały łyczek po czym powolnym krokiem ruszyłem w stronę Zayna i Cece. Nagle stanąłem jak wryty i tępo na nich spojrzałem. Wyglądali jak martwi. Siedzieli cali sztywni i nieobecnym wzrokiem patrzeli w telewizor. Dziewczyna podniosła roztrzęsioną dłoń do ust.
- O mój Boże – wyszeptała. Zdezorientowany zwróciłem wzrok w stronę ekranu. Oglądali wiadomości, ale na pierwszy rzut oka nic niepokojącego nie zauważyłem. Po policzku Cece spłynęła gorąca łza. - O mój Boże – powtórzyła
- Co się do cholery stało ?! - spytałem wkurzony. Nikt mi nie odpowiedział. Ponownie zwróciłem swój wzrok w kierunku telewizora. Butelka z piwem którą trzymałem w ręku wypadła i roztłukła się o posadzkę. Samolot lecący do Dublinu rozbił się. Poczułem jak kolana mi miękną. Nie dotarło jeszcze do mnie to co się stało. Zayn rozwścieczony wstał z kanapy. Zaczął krzyczeć jak opętany. Chwytał wszystkie szklane przedmioty i zaczął rozbijać je o ściany. Wywracał stoliczki i etażerki. Nagle wybuchł płaczem. Chciałem do niego podbiec i go przytulić, ale odepchnął mnie mocno od siebie tak, że przewróciłem się na kafelki.
- Zostaw mnie kurrrwa ! - wydarł się na cały głos, po czym wybiegł z apartamentu trzaskając drzwiami. 

_________________________________________________

Siema :P To już ostatni rozdział ale jeszcze dziś dodam epilog ( tak, wiem że nie było prologu, ale jakoś ten epilog mi tak pasował :P ) Ok to chyba wszystko, resztę napiszę przy epilogu :D Pzdr.
Nan. 

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 14


Zayn:




Siedziałem znudzony na kanapie obok Liama przerzucając kanały telewizyjne.
- Co Ty taki cichy... - zacząłem
- Ostatnio nie miałem za bardzo humoru na rozmowy...
- Mhm... rozumiem – odburknąłem wlepiając swój wzrok z powrotem w ekran. Przez kolejne 5 minut nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Ciszę przerwał wpadający do apartamentu Niall, za którym wlokła się roześmiana Cece. Trochę mnie zdziwił fakt, że wyszli gdzieś razem, bo w gruncie rzeczy, Niall nie przepadał za moją dziewczyną.
- Kochanie wróciłaś ! - powiedziałem podchodząc do dziewczyny. Zbliżyłem swoją twarz do niej, lecz ona delikatnie odsunęła głowę.
- Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony
- Niee, nic się nie stało … Ale wiesz Zayn, myślę że musimy pogadać – powiedziała drżącym głosem.
- Oczywiście, dla Ciebie zawsze znajdę czas... - odpowiedziałem nieco zmartwiony.
Pokierowaliśmy się w stronę naszego pokoju.
- Słucham Cię skarbie – powiedziałem rozsiadając się wygodnie na pościeli łóżka.
- Nie wiem jak zacząć... - powiedziała nerwowo stukając palcami. Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco – Widzisz ja... tak strasznie Cię kocham – powiedziała wybuchając płaczem. Podszedłem do niej i objąłem ją w talii.
- Czemu płaczesz? To chyba dobrze, że mnie kochasz... - ponownie zbliżyłem nasze usta, lecz ona znowu odwróciła głowę – Hej ! Co jest?! - zapytałem lekko zażenowany
- Zayn, ja wiem że mnie kochasz... ale wiem że nie jestem w stanie dać Ci wszystkiego... Nie zrozum mnie źle, ale ja wiem, że Ty sam nie do końca rozumiesz czym jest miłość...
- Co Ty pieprzysz ! Kocham Cię ! - Spojrzałem jej głęboko w oczy – Zrozum to …
- Ale ja wiem ! Tylko że to nie jest taka prawdziwa miłość. Może źle to ujęłam. Wiesz co to miłość, a nawet darzysz kogoś takim uczuciem. Ale nie mnie. Wiem, że ze mną nigdy nie będziesz szczęśliwy, że to nie ja jestem tobie przeznaczona. Kocham Cię i właśnie dlatego zrywam z Tobą. To koniec Zayn. - nie docierały do mnie te słowa. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Tępo spoglądałem się w przestrzeń.
- O co Ci chodzi?! Nie rozumiem Cię ! - krzyknąłem
- Robię Ci przysługę. Kocham Cię tak mocno, że nie mogę patrzeć na to jak marnujesz się przy moim boku. Nie mogę pozwolić na to byś czuł się nieszczęśliwy, czy niespełniony. Wiem co się dzieje. Widzę to i wiele innych osób to widzi. - złapała mnie za rękę – pasujecie do siebie Zayn... Ja wiem że go kochasz, ale boisz się to przyznać nawet przed samym sobą … - Poczułem się jakby ktoś dźgnął mnie w brzuch. Moje oczy zrobiły się mokre
- Przepraszam … -wyszeptałem – ale proszę, nie zostawiaj mnie. Przecież wiesz że Cię kocham.
- Nigdy od Ciebie nie odejdę. Nie chcę byś czuł się samotny, ale musisz coś wiedzieć. On Cię kocha. Może nawet bardziej niż ja i przez ten cały czas musiał patrzeć na to jak okazujemy sobie miłość. Na to jak na mnie patrzysz. Wiem, co on przeżywał. On był nieszczęśliwy i za wszelką cenę chciał to ukryć. Dam Ci wolną rękę, ale musisz mi powiedzieć jedno. Muszę być stuprocentowo pewna, że tego chcesz. Zayn?
- Kocham go. - powiedziałem z wielkim trudem. Moje gardło było całkowicie zaciśnięte. Nie wytrzymałem. Po prostu popłakałem się jak małe dziecko. Cece przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie płacz... - moja głowa rytmicznie pulsowała. Teraz w moim umyśle był tylko on. Jego roześmiane niebieskie tęczówki, roztrzepana blond czupryna i to ciepło jakim emanował. Nie mogłem pojąć tego że to była tylko maska. Że pod spodem tej rozpromienionej, kochanej twarzyczki znajdował się ból i cierpienie. - Powiedz mu to. Powiedz mu zanim wyjedzie...
- Gdzie on wyjeżdża ? Przecież jesteśmy w trasie ! - powiedziałem nieco zbity z tropu
- A no tak, nie zdążył wam powiedzieć... Poszliśmy na spacer szczerze pogadać i zadzwonił do niego telefon, że jego bliska kuzynka, z którą jest bardzo zżyty, bierze ślub. Nie chciał przegapić takiej uroczystości. Chciał ją wspierać … Jutro wylatuje na dwa dni do Mullingar.
Cieszy się jak debil – skwitowała uśmiechem od ucha do ucha
- Dobrze niech się cieszy... i niech zakosi jakiś dobry trunek – Powiedziałem zacierając ręce
- Znając go, to pewnie przywiezie pełno jedzenia – Zaczęliśmy się głośno śmiać. Czułem, że mimo iż to koniec naszego związku, jest to początek cudownej przyjaźni. Przyjaźni wartej naprawdę wiele.

                                                                          *     *     *

Leniwie otwarłem oczy. Byłem strasznie zmęczony, gdyż prawie całą noc nie spałem, bo nie chciałem przegapić wyjazdu Nialla. Samolot miał o 6 rano więc pewnie o 4 wyjeżdżał z hotelu. Chciałem mu wszystko powiedzieć zanim wyleci. Ręką sięgnąłem po komórkę.
O FUCK ! 5 : 40 ! Zerwałem się błyskawicznie z łóżka po drodze niemal przewracając się o własne nogi. W biegu założyłem jeansy i jakiś świeży top, po czym nawet nie układając fryzury wybiegłem z hotelu. Roztrzęsioną ręką odpaliłem samochód i z całej siły przycisnąłem pedał gazu. Ulice były niemal puste o tak wczesnej porze, więc nie uważałem nawet na zmieniającą się sygnalizację świetlną. Z piskiem opon zaparkowałem tuż przy wejściu na lotnisko. W budynku było pełno ludzi. Nie zwracając uwagi na nic zacząłem przepychać się przez tłum. Bez kontroli przebiegłem przez wszystkie bramki, nie przejmując się ochroniarzami, którzy kazali mi zawrócić. Zdezorientowanym wzrokiem zacząłem szukać mojego irlandczyka pośród tysiąca innych ludzi. Przebiegłem jeszcze parę metrów. Pasażerowie przechodzili właśnie ostatnie kontrole przed wyjściem na lotnisko.
- Niall ! Niall gdzie jesteś ?! - wydarłem się na całe gardło bacznie obserwując tłum. Nikt się nie odwrócił. Spóźniłem się. Nie rezygnowałem jednak i ponownie zawołałem przyjaciela.
- Zayn? - usłyszałem cichutki głosik. Ktoś zaczął przeciskać się przez tłum. Już po chwili ujrzałem jego zapłakaną twarzyczkę. Rzuciłem mu się na szyję.
- Matko Niall co się stało? - powiedziałem łapiąc jego twarz w dłonie – Czemu płaczesz ? 
- Przepraszam – powiedział blondyn siąpiąc nosem. Mocno wtulił swoją kruchą główkę w moje ramię.
- Nie przepraszaj debilu ! - Powiedziałem chwytając go za podbródek i zmuszając by spojrzał mi w oczy. - Ja... ja chciałem Ci coś powiedzieć – Byłem cały roztrzęsiony. Nie mogłem z siebie nic wydusić. Wlepił we mnie te swoje słodkie, niebieskie jak ocean oczy i wyczekiwał na to co powiem. - Ja... - miałem jakąś blokadę. Głośno wypuściłem powietrze z płuc. Poczułem jak do moich policzków zaczyna dopływać krew. - Niall jesteś dla mnie bardzo ważny i ja.... ja myślę że Cię koch... – przerwał mi w pół słowa łącząc nasze usta w upragnionym pocałunku. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Nigdy wcześniej nie byłem tak zdenerwowany i szczęśliwy zarazem. Czułem że zaraz eksploduję. Jego miękkie i ciepłe wargi były takie delikatne, takie kruche. Działał na mnie jak nikt inny. Przy nim czułem się jak mięczak, a nie jak badboy. Poczułem jak po jego policzku spływa łza. Tym razem łza szczęścia.
- Kocham Cię. Bardziej niż całe jedzenie świata. Bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Zayn, jesteś wszystkim co mam i czuję, że jestem najbogatszy na całej ziemi... -wyszeptał przytulając się do mnie. Wszyscy ludzie przeszli już przez bramki, a obsługująca kobieta wyczekującym wzrokiem wpatrywała się w nas.
- Chyba musisz już iść – wyszeptałem mu do ucha.
- Niestety... - powiedział jeszcze raz muskając moje usta. Czułem jak w moim brzuchu lata stado motyli.
- Kocham Cię Niall...
- Ja Ciebie też – powiedział po czym odebrał odebrał kartę pokładową i zniknął za drzwiami. 

____________________________________________________ 

^.^ Cześć misie ! W sobotę wyjeżdżam, więc postaram się dodać wszystkie rozdziały jeszcze w tym tygodniu :D Mam nadzieję że się podobał rozdział xD Pzdr.
Nan. : * 

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 13



Louis :




- Misiu... - ktoś zamruczał mi do ucha, lekko je przygryzając. Uśmiechnąłem się przez sen.
Poczułem jego ciepłe ręce na mojej klatce piersiowej. - Czas wstawać … - jego oddech delikatnie muskał moją twarz. Leniwie otwarłem powieki. Jego rozpromieniona twarz znajdowała się tuż nad moją, a lekko rozchylone wargi aż prosiły się o pocałunek.
- Czy ty musisz być taki seksowny? - zaśmiałem się. Usiadł na mnie okrakiem składając na moim torsie delikatne pocałunki. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Wydałem z siebie gardłowy pomruk. - Harry... - poczułem jak chłopak wsuwa rękę do moich bokserek. Wszystko we mnie aż krzyczało.
- Kocham Cię – wyszeptał pochylając się nade mną. Gwałtownym ruchem ręki przygwoździł mnie do pościeli i z pożądaniem wpił się w moje wargi. Językiem zaczął delikatnie wodzić po moim podniebieniu. Wolną ręką sięgnąłem po telefon.
- Nieee – zajęczałem. - Już 8:30. Musimy się szykować do wywiadu Hazz.
- Jeszcze minutkę – powiedział z pożądaniem wsysając się w moją szyję
- Kochanie... Wstajemy... - powiedziałem odrywając go od Siebie.
- Ha ! Jaka ładna ! - powiedział widząc ślad który zostawił na mojej skórze.
- Harry... jak ja się teraz ludziom pokażę ?! Błagam Cię ! - podroczyliśmy się jeszcze trochę, po czym zaczęliśmy się powoli ubierać. W salonie na kanapie siedział Niall wtulony w Zayna, a Cece chodziła i zbierała papierki po Liamie który odpakowywał jakieś listy od fanek.
- Patrzcie! Jest list od od jakiegoś chłopaka! A myślałem że raczej naszymi fankami są dziewczyny. - uradował się Liam
- Ale beka ! - zaśmiał się blondyn – wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na reakcję Niallera.
- Ekhem ! - odchrząknął Li – Drodzy Niallu, Zaynie, Harry, Louisie i Liamie ! Jestem waszym największym fanem ! Strasznie was kocham i moim największym marzeniem jest pójść na wasz koncert ! Jesteście niesamowici ! Wywróciliście moje życie do góry nogami ! - przerwał napadem śmiechu – Haha ! Kocham wasze piosenki, macie niesamowite głosy, i niesamowitego perkusistę ! Proszę zafollowujcie mnie na twitterze ! Xx Josh Devine – zakończył chłopak wybuchając śmiechem – Matko Josh ten debil ! A już myślałem że to na serio haha ! - wszyscy zaczęli się śmiać.
- Haha Josh... - wykrztusił duszący się ze śmiechu Niall. Liam powrócił do czytania listów a Zayn zaczął mówić coś do Nialla na ucho.
- Louis ! - podeszła do mnie Cece – Haha, skąd masz tą malinkę ? - powiedziała pokazując na moja szyję
- Eee ja nie wiem to tak jakoś samo się zrobiło... - powiedziałem zmieszany
- Ja mu ją zrobiłem ! - krzyknął Harry rzucając się w moją stronę. Rzuciłem mu piorunujące spojrzenie, starając się dać mu do zrozumienia, że ma się powstrzymać. On jednak nie posłuchał. Delikatnie musnął moje wargi.
- Awwwwwww ! - zapiszczała dziewczyna – Larry Stylinson istnieje ! - zaczęła skakać z radości , na co wszyscy wybuchli śmiechem. Chyba dobrze to przyjęła... 



Zayn :

    - Tylko pamiętaj Harry powstrzymaj swoje zapędy – śmiał się Louis – świat nie może się dowiedzieć że Larry istnieje !
    - Ok, ale pamiętaj że Cię kocham
    - Ja Ciebie też – powiedział przytulając się do niego. Niall siedział na krześle obok toaletki stylistki.
    - Zaraz wchodzicie ! - zawołał prezenter. Podszedłem do Cece i mocno ją objąłem
    - Kochanie tylko nie zapomnij mi pomachać z widowni – powiedziałem po czym delikatnie musnąłem jej wargi.
    - No to idziemy – powiedział Harry po czym głęboko odetchnął. Gdy tylko przekroczyliśmy próg drzwi wszystkie fanki zaczęły szaleć i piszczeć. Uśmiechnąłem się i pomachałem im. Prezenter usadził nas na dużej skórzanej kanapie. Cece weszła na widownię, a moje serce zabiło mocniej.
    - Zayn, głowa mnie boli... - szturchnął mnie siedzący obok blondyn. Odruchowo położyłem rękę na jego czoło.
    - Ojej, chyba masz gorączkę...
    - Nie wiem... - powiedział bezradnie chwytając się za czoło. Opiekuńczo przytuliłem go do siebie. Podniósł na mnie swoje wielkie niebieskie oczy, a moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Prezenter zadawał nam różne pytania ale nie za bardzo go słuchałem. Poklepałem irlanczyka po udzie
    - Może chcesz wyjść? - zapytałem zatroskany
    - Niee, jakoś to wytrzymam... - powiedział, ale z jego miny wynikało zupełnie co innego.
    - Zayn? - Wszyscy zwrócili na mnie wzrok
    - Co? - spytałem rozkojarzony mając nadzieję, że ktoś wyratuje mnie z tej beznadziejnej sytuacji.
    - No to zatańczysz nam? - zapytał prezenter
    - Ale ja nie potrafię... - odburknąłem, nie do końca wiedząc o co chodzi
    - Brawo za ogar – powiedział mi do ucha Liam. Zaśmiałem się nerwowo, ale za chwilę atmosfera się rozluźniła. Louis wyszedł na środek i zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec.
    - Zaynn....- blondyn złapał się za głowę. Na jego policzkach pojawiły się wielkie wypieki.
    - Niall musisz iść odetchnąć, może wziąć jakąś tabletkę... - powiedziałem, po czym pomimo jego protestów chwyciłem go za rękę i przepraszając wszystkich pokierowałem się w stronę drzwi za kulisy.
    - Przepraszam, że musiałeś wyjść przeze mnie– powiedział zmartwiony chłopak
    - Niall, nic nie musiałem. Wyszedłem, bo boję się o Ciebie. Nie chcę byś mi tam zasłabł. - powiedziałem podając mu szklankę wody
    - Dziękuję... - powiedział oblewając się słodkim rumieńcem. Przytuliłem go mocno do siebie głaszcząc jego jasną czuprynę. Na chwilę oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Nasze drżące dłonie się spotkały. Chłopak nieśmiało splótł nasze palce. Czas stanął w miejscu. Byłem zatopiony w błękicie jego oczu, czując jak nasze twarze powoli zbliżają się do siebie.
    - Heej, co się stało – powiedział wchodzący Harry, a my jak poparzeni odskoczyliśmy od siebie.
    - Głowa mnie boli – powiedział szybko irlandczyk
    - Ojej... - przejął się lokaty – chcesz może tabletkę? Mam coś przy sobie... - powiedział wyciągając małe pudełeczko z kieszeni
    - O, dzięki … - odparł wyciągając rękę w jego stronę. Już po chwili czuł się na tyle 
    dobrze że mogliśmy wrócić z powrotem na wywiad. Starałem zachowywać się jakby nic się nie stało, tym razem skupiając się na tym co mówił prowadzący. 
________________________________________________________

Siema misie :* Sorki za te powtórzenia na początku, ale już mi się nie chciało za bardzo poprawiać... Wiem jestem leniem ... Mam nadzieję że się mimo wszystko podobało + jeee niedługo wakacje !! I wgl. zmieniłam kolor tła na czarny... Wiem że gorzej, ale coś mi się zjebało i musiałam ... <3 Pzdr :*
Nan. 

czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 12



Liam:


Usiadłem na łóżku i przeczesałem włosy. Czułem się okropnie. Drżącą ręką sięgnąłem po pudełko tabletek. Było około 8 rano, ale Nialla nie było w pokoju. Poszedł pewnie coś przekąsić. Byłem na niego zły, a jednocześnie cieszyłem się że ktoś mnie wspiera. To takie dziwne. Nienawidziłem siebie za to że ćpam. Lecz nie widziałem innego wyjścia. Żeby móc poczuć się lepiej zawsze brałem, choć tak naprawdę wiedziałem że to przez narkotyki wszystko się wali. Ale nie potrafiłem. To była jedyna ucieczka. Obracałem pudełeczko w palcach zadając sobie pytanie czy to wszystko ma sens.
- Liam co ty kurwa robisz ?! - do pokoju wszedł blondyn. - Skąd to masz ?! - rzucił się w moją stronę.
- Zostaw mnie w spokoju !! - krzyknąłem zdzierając sobie gardło. Chłopak mimo mojego oburzenia wyciągnął rękę.
- Liam daj mi to. - powiedział spokojnie. Nie mogłem po prostu wytrzymać. On nie rozumiał że tego potrzebuję. Nie potrafiłem się kontrolować. Wstałem i rzuciłem się w jego stronę. Przycisnąłem go z całej siły do ściany. Irlandczyk postanowił wykorzystać moment bliskości i wyrwał z mojej ręki tabletki. Nie potrzebowałem więcej argumentów. Zamachnąłem się i z całej siły przywaliłem mu pięścią w twarz.
- Ała ! Zostaw mnie ! - krzyknął chłopak bezbronnie osuwając się po ścianie. Zalał się łzami trzymając się za policzek. Dotarło do mnie co właśnie zrobiłem. Skrzywdziłem mojego najlepszego przyjaciela, osobę która jako jedyna przejmowała się moim losem, jako jedyna za wszelką cenę starała się mi pomóc. Powolnym krokiem wycofałem się w stronę drzwi.

Zayn :


Zaniepokojony krzykami dochodzącymi z pokoju obok postanowiłem sprawdzić czy wszystko w porządku. Gdy otworzyłem drzwi poczułem się jakby ktoś z całej siły kopnął mnie w brzuch. W kącie siedział skulony Niall, którego ciałem wstrząsały fale płaczu.
- Matko Niall co się stało ? - powiedziałem podbiegając do niego i obejmując ramieniem. - Ciii... Wszystko będzie dobrze... - chłopak nie mógł się uspokoić. Przytuliłem go mocniej do siebie.Podniósł na mnie swoją kruchą, zapłakaną twarzyczkę. Na policzku wyraźnie widać było czerwony ślad.Poczułem jak wszystko się we mnie gotuje, a pięści same się zaciskają.
- Kto Ci to zrobił ?! - wykrzyczałem starając się nie wybuchnąć płaczem. W odpowiedzi wstrząsnęła nim kolejna fala łez. - Liam. - stwierdziłem. Tylko on mógł mu to zrobić, bo tylko on był w tym pokoju. Harry z Louisem są w swojej sypialni i wolę nie wiedzieć co robią, więc to na pewno nie oni. Nikogo poza Liamem nie było w apartamencie.
- To nie on – wykrztusił przez łzy. - Naprawdę to nie on – starał się być przekonywający. Mimo iż strasznie chciałem, nie uwierzyłem mu. Nie tym razem. Niall nigdy by nikogo nie skrzywdził. Wolałby już sam ponieść konsekwencje, niż dopuścić do tego by stała się komuś krzywda. Chciał chronić przyjaciela. Wiedział że nie ujdzie mu to na sucho. Nie mogłem pojąć jak ktoś mógłby zrobić krzywdę temu słodkiemu irlandczykowi. Po prostu nie mogłem. Blondyn przetarł oczy, pociągnął nosem i głośno odetchnął podnosząc się z podłogi. W ręce trzymał małe pudełko z białymi kapsułkami.
- Co to? - spytałem pokazując na jego dłoń
- Ee to tabletki na ból głowy – odparł szybko po czym opuścił pokój. Zostałem sam. Oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy. Ostatnia sytuacja bardzo mnie przytłacza. Nie wiem co się dzieje z Liamem. Ale to nie jest na pewno nic dobrego. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
- Halo? - powiedziałem nieco roztrzęsionym tonem
- Zayn ! - po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Gdy usłyszałem ten rozentuzjazmowany głosik wszystko wydało się bardziej kolorowe.
- Kochanie ! Co u Ciebie? - spytałem
- Mam dla Ciebie małą niespodziankę – powiedziała widocznie podekscytowana
- Tak? Już się nie mogę doczekać – zamruczałem
- Spójrz przez okno – zgodnie ze wskazaniami mojej dziewczyny wyjrzałem za szybę. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Rozłączyłem się bez słowa i wybiegłem z hotelu wpadając w jej objęcia.
- Cece co Ty tu robisz ? - powiedziałem klejąc się do niej
- Wasz menager pozwolił mi was odwiedzić, a ja strasznie się za Tobą stęskniłam … - chwyciłem jej twarz w dłonie przyglądając się jej pięknym zielonym oczom.
- Ja też się za Tobą stęskniłem. Kocham Cię. - delikatnie musnąłem jej wargi
- Ja Ciebie mocniej. - nie pozwoliła mi zaprzeczyć ponownie łącząc nasze usta w pocałunku.
Chwyciłem ją za rękę po czym pokierowaliśmy się w stronę apartamentu.


Liam:



Powoli zbliżał się wieczór, a ja ciągle siedziałem na ławce w parku. Byłem cały czerwony od łez. Zdałem sobie sprawę, że rujnuję własne życie. Nie chciałem tego, ale popadłem w nałóg. Muszę przestać brać te tabletki. One oddaliły mnie od moich przyjaciół. Chciałem to zmienić. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę hotelu. Bałem się. Nie dlatego że jak tylko przekroczę próg drzwi to dostanę opierdol, ani nie dlatego że tak mi spiorą tyłek że nie będę mógł chodzić. Bałem się, że nigdy już nie odzyskam Nialla. Że nigdy już nie będę mógł spojrzeć mu w oczy. Otarłem łzę spływającą po moim policzku, głęboko odetchnąłem, po czym nacisnąłem klamkę. W salonie siedzieli chłopacy i Cece, lecz żadne z nich nie odzywało się ani słowem. Gdy tylko przekroczyłem próg drzwi z kanapy zerwał się rozwścieczony Zayn i rzucił się w moją stronę.
- Ty idioto ! Ty sadysto ! Ty skurwysynu ! - poczułem jak z całej siły dostaję kopniaka w brzuch. Moje nogi automatycznie się ugięły, i wylądowałem na kolanach.
- Zayn ! Zostaw go ! - w jego stronę rzucił się blondyn. Chwycił go za ramiona i odciągnął do tyłu. - Przestań. - w jego oczach pojawiły się łzy. Mulat spojrzał na niego czułym wzrokiem i pogłaskał po policzku.
- Nie płacz, nie zrobię mu już nic. To też mój przyjaciel. Chcę tylko żeby wiedział że nie ma prawa Cię więcej skrzywdzić. - ostatnie słowa wycedził przez zęby odwracając się w moją stronę. Nie musiał mi już przypominać co zrobiłem. Strasznie cierpiałem z tego powodu, a teraz gdy zobaczyłem tego kruchego, bezbronnego irlandczyka, który jeszcze rzucał się mi na pomoc po tym co zrobiłem, gardło mi się zacisnęło.
- Przepraszam – wyszeptałem, powstrzymując się od płaczu. Nie miałem odwagi spojrzeć w jego oczy.
- Nie masz za co – powiedział Niall przytulając mnie mocno – Rozumiem cię i wiem że nie jest Ci łatwo.  - Nie mogłem go pojąć. Jak mógłby mi wybaczyć, po tym co zrobiłem. Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy, mając nadzieję, że gdy je otworzę okaże się , że był to tylko zły sen...

___________________________________________________

Ten rozdział jest trochę krótszy, ale za to szybko go dodałam :D Sorki za błędy i wgl. :P 
Już niedługo wakacje ! <3 Nie wiem jak wy, ale ja mam już w szkole PRAWIE luz :P Prawie bo jeszcze jeden sprawdzian, ale i tak się cieszę xD Miłego weekendu ! 
Nan. 



piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 11



Niall:



- Poproszę to co zwykle - rzuciłem do stojącej nade mną kelnerki, po czym oparłem głowę o stół. Udając że sprawdzam coś w telefonie przeniosłem wzrok na splecione ręce Harrego i Louisa, które ukrywali pod stołem. Uśmiechnąłem się w duchu i posłałem im promienne spojrzenie. Zazdrościłem im tego szczęścia.
- Nie chce mi się tu siedzieć... - wybełkotał Zayn – może chodźmy gdzieś na miasto...
- Nie! - zaprotestowałem – jestem strasznie głodny, a to jedyne Nando's w okolicy! - chłopak westchnął ze zrezygnowaniem po czym wygodnie opał się o sofę na której siedzieliśmy.
- A ty co tak milczysz Li? - zapytał Harry na co nasz przyjaciel tylko przewrócił oczami.
- No powiedz coś – szturchnął go mulat – Co się dzieje? Ostatnio nie jesteś sobą.
- To nie ma znaczenia. A z resztą i tak już jest w porządku – wybełkotał chłopak. 
Poczułem przyjemny zapach pieczonego indyka. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili pojawiła się kelnerka i położyła przede mną talerz pełen jedzenia.
- Nie zamawialiście nic? - spytałem zdziwiony
- Przyszliśmy tu tylko ze względu na Ciebie, więc lepiej się streszczaj... - zaśmiał się Louis. Nie chciałem im robić przykrości, więc postarałem się jak najszybciej zjeść mój obiad. Gdy wyszliśmy na ulicę zarzuciliśmy na głowę kaptury, by uniknąć zbędnych paparazzich lub fanek rzucających się w naszą stronę. Harry z Louisem szli przed nami zażarcie o czymś dyskutując.
-Niall? Możemy pogadać? - powiedział idący obok mnie Zayn
- Jasne... - oddaliliśmy się od przyjaciół
- Liam ostatnio dziwnie się zachowuje... - zaczął - Tak sobie pomyślałem że może coś wiesz, bo z nim czasem gadasz... martwię się
- Ja nie mogę nic powiedzieć – udałem że zamykam buzię na klucz
- A spoko... ale wiesz... Jakby się coś działo to weź powiedz. To też nasz przyjaciel
- Jasne – powiedziałem odwracając twarz w jego stronę. Gorące słońce oświetlało jego śniadą skórę. Delikatnie mrużył swoje brązowe jak czekolada oczy co sprawiło że w ich kącikach pojawiły się minimalne zmarszczki. Po moim ciele przeszedł lekki dreszcz. Chłopak zauważył że się mu przyglądam, więc odwrócił głowę w moją stronę i obdarzył mnie cudownym uśmiechem który odwzajemniłem. Głośno przełknąłem ślinę.
- Zayn... - powiedziałem drżącym głosem
- Tak chomiczku? - zastanowiłem się przez chwilę nad tym co robię – No mów – powiedział, zachęcająco machając dłonią
- Już niic... - wymamrotałem plując sobie w brodę, że jestem taki nieśmiały


Harry:




Przekręciłem kluczyk do naszego apartamentu. Na dworze było już ciemno i zimno. Wszyscy tylko marzyliśmy o tym by wejść do ciepłego pokoju. Otworzyłem z impetem drzwi oczekując przyjemnej fali gorąca. Niestety w pokoju było jeszcze zimniej niż na dworze. Zabije. Po prostu zabije.
-Niall ty łajzo ! ! ! - wydarłem się na przyjaciela – Zastanów się czasem nad swoim postępowaniem ! Przecież kazałem Ci wyłączyć klimatyzację przed wyjściem geniuszu ! - blondyn potulnie spuścił głowę
-Ale, ale … Ja nie chciałem … - powiedział cichutko podnosząc na mnie swoje wielkie , niebieskie oczy. Nie dało się złościć na tego bezbronnego irlandczyka. Westchnąłem tylko i wyłączyłem klimę . Louis rzucił się na kanapę i owinął się w koc.
-Zimno ! - krzyknął markotnie jak małe dziecko
-Nie zostaje nam nic innego jak się trochę rozgrzać... -powiedział Zayn wyciągając z barku butelkę cytrynówki.
-Mmmm... Nie pogardzę – powiedziałem rzucając się na sofę obok mojego misia. Mulat odkręcił zakrętkę i pociągnął duży łyk.
- Ej ! Zostaw też dla mnie ! - powiedział z przekorem blondyn dźgając go palcem w brzuch.
- Bez nerwów... Jest jeszcze cała szafka – wskazał palcem na barek.
Bez zastanowienia rzuciłem się w jej kierunku. Wyciągnąłem drugą butelkę , szybko zamaczając usta w trunku. Po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Pokierowałem się w stronę drzwi balkonowych. Chciałem przez chwilę pobyć sam. Na dworze było zimno, ale mimo wszystko nie zarzuciłem nic na siebie.
Aby się rozgrzać pociągnąłem kolejny łyk wódki. Było bardzo spokojnie i cicho. Niebo było bezchmurne, więc doskonale było widać gwiazdy.
Oparłem się o mur i podniosłem głowę do góry. Zawsze chciałem polecieć w kosmos. Wszechświat strasznie mnie fascynuje. Ale to nie dla mnie.
Nie mógłbym być tak daleko od mojej rodziny, przyjaciół... od Louisa. Czułem że teraz przeżywam najpiękniejsze chwile w moim życiu. Z rozmyślań wyrwał mnie przytłumiony dźwięk tłuczonego szkła i śmiech chłopaków. Szybko zajrzałem przez szybę do wewnątrz apartamentu. Liam z Zaynem tańczyli pogo demolując wnętrze pokoju. Szybko wparowałem do środka starając się przekrzyczeć głośną muzykę.
- Liam ! ! ! Co ty odpierdalasz ?! ZOSTAW TĘ GITARĘ ! - z sercem w gardle rzuciłem się w stronę chłopaka cudem ratując instrument od całkowitej destrukcji. Dostał napadu śmiechu.
- Co Cię tak bawi? Wgl. Co Ty taki wesoły jakiś. Wydawało mi się że ostatnio byłeś w ciężkiej depresji.
Nic mnie nie bawi – powiedział niemal skręcając się ze śmiechu na podłodze. Postanowiłem że nie skomentuję. Już chciałem wziąć łyk alkoholu który trzymałem , ale ktoś gwałtownie wytrącił mi go z ręki. Poczułem przyjemne ciepło na swoich ustach. Ktoś z pożądaniem wpił mi się w wargi. Nie przejmując się że nie jesteśmy sami odwzajemniłem pocałunek. Usłyszałem okrzyki radości moich przyjaciół. Oderwałem się od Lou, po czym zabrałem Zaynowi butelkę i zamoczyłem usta w napoju.
-No to jak, rozkręcamy tą imprezę?!

Niall:


Niespokojnie kręciłem się w moim łóżku. Jedną ręką sięgnąłem do szafki nocnej i wymacałem telefon. 3 w nocy. Nie mogłem spać. Zerknąłem w stronę Liama. Zwinięty w kłębek słodko pochrapywał. Odłożyłem telefon z powrotem na półkę, szczelnie owinąłem się kołdrą i wtuliłem w poduszkę. To wszystko było straszne. Starałem się nie dać po sobie nic poznać, ale to bardzo trudne. Wszystko co ostatnio się dzieje jest dziwne, i mam tego dosyć. Zacisnąłem na siłę oczy, spod których wyciekła łza. Szybko ją przetarłem, starając się o niczym nie myśleć. W tej chwili moim celem było odpłynąć w błogi sen. No już Horan, zaśnij! Otworzyłem oczy, usiadłem na brzegu łóżka i tępo spojrzałem na drzwi. Wszystko czego mi było trzeba to móc przytulić się do niego. Poczuć ciepło jego ciała i czuć że mnie kocha. Ale wiem, że tak nie będzie. Nie jestem dla niego nikim innym niż tylko przyjacielem. Po moim policzku słynęła kolejna łza. Siedzenie tu nie miało najmniejszego sensu. Wstałem i chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Wyszedłem z pokoju jak najciszej by nie budzić Liama. Stanąłem przed drzwiami do jego pokoju. Wiem że jestem debilem, ale nie mogę już wytrzymać. Trzęsącą się ręką lekko zapukałem. Nikt się nie odezwał. Uchyliłem lekko drzwi. No tak. Spał. Podszedłem bliżej i delikatnie go szturchnąłem.
-Zayn? - wyszeptałem – Zayn obudź się …
- Mhmmmm... -powiedział ospałym tonem leniwie otwierając oczy. - Niall? Nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć... - ku mojemu zdziwieniu chłopak nawet nie czekając na pytanie posunął się i poklepał miejsce obok siebie.
- Wskakuj
- Mogę?
- No pewnie, czemu się wgl pytasz. Zawsze możesz. - uśmiechnąłem się i położyłem się obok mojego przyjaciela. Zamknął oczy. Mogłem teraz bezkarnie mu się przyglądać. Był piękny. I taki kochany. Ale zbyt idealny dla mnie. Wiedziałem to doskonale. Gardło momentalnie mi się zacisnęło. Ale nie chciałem teraz o tym myśleć. Wtuliłem głowę w jego tors i usnąłem.


__________________________________________________________

Siema ; ] Mam nadzieję że wam się podobało. Jakoś tak inaczej rozkład bo pisałam w innym programie i tak jakoś wyszło O.o 30 czerwca wyjeżdżam ale postaram się skończyć przed wyjazdem :P Komentujcie jak możecie będzie mi miło ^^ Miłego weekendu. 
Nan.