sobota, 5 maja 2012

Rozdział 6


Niall:



Impreza skończyła się późno w nocy. Teraz mam takiego kaca, że nie mogę się nawet ruszyć z miejsca. Już jest po południu. Harry z Louisem ciągle śpią. Zayn jest u Cece , a Liam
zniknął wczoraj wieczorem i jeszcze nie wrócił. Zwlekłem się z łóżka, bo nie miałem już ochoty na wylegiwanie się. Nakarmiłem kebaba, podjadłem precelki z przed tygodnia i ogólnie snułem się po całej górze. Louis z Harrym ciągle słodko spali na kanapie na dole. Nie chciałem ich budzić, więc cały czas siedziałem u siebie w pokoju. Zadzwonił telefon.
- Niall? - usłyszałem zachrypnięty głos Liama - nie obudziłem Cię? 
- Nie już nie śpię. - powiedziałem z pełną buzią. 
- A to super. Słuchaj, byłem dzisiaj w nocy w domu, zanieść parę rzeczy i niechcący zostawiłem też taki papierek. Mógłbyś pójść do mojego pokoju,
i podać mi adres napisany na tej karteczce? - Spytał z nadzieją w głosie. 
- Ta, spoko. - powiedziałem po czym udałem się do pokoju Liama. Panował tam straszny bałagan. Na kanapie leżały porozwalane różne rzeczy. Pośród nich leżała także mała, żółta karteczka. 
- Candy street 42 a. Londyn - wyczytałem - to o to chodziło?
- Tak. Dzięki. Będę dziś wieczorem może. Jestem u mojej dziewczyny. - powiedział po czym się rozłączył. Nie zdążyłem nawet nic odpowiedzieć. A tak wgl. to jaka dziewczyna? Od kiedy Liam ma dziewczynę? Dobra w sumie to nie powinno mnie obchodzić. Jak będzie chciał to ją nam przedstawi. Już chciałem wychodzić, gdy moje oczy napotkały coś dziwnego. Na półce obok płyt z muzyką leżało dużo małych woreczków i pudełeczek, pełnych tabletek i różnych proszków. Podszedłem bliżej. Zamórowało mnie. Nie, to nie mogą być narkotyki. Przecież Liam nie był by na tyle głupi żeby zażywać takie świństwo.
Chwyciłem jedno z pudełeczek w rękę dokładnie się mu przyglądając. A jednak. Zrobiło mi się słabo. Nie zastanawiałem się długo. Poszedłem po reklamówkę i szybkim ruchem ręki zgarnąłem wszystkie dragi. Schowałem je w skrzyni na pościel w moim łóżku.
Nie mogę pozwolić aby popadł w nałóg. Jeśli to przez tą dziewczynę, to zrobię wszystko aby Liam przestał się z nią zadawać. Najlepiej, to poszedłbym do niego i obczaił tą całą laskę. Gdybym tylko wiedział gdzie mieszka... Zrobiłem się głodny, więc na palcach zszedłem 
do kuchni. Zrobiłem sobie bułkę i udałem się do salonu. Harry już nie spał. Siedział na kanapie obok śpiącego Louisa. Jestem ciekawy jak się tam zmieścili we dwoje. Mniejsza o to. Usiadłem na fotelu i zacząłem pałaszować pyszną bułeczkę. 
- Jak się spało? - zapytałem 
- Nie mów z pełną buzią, bo leci na mnie sałata. Spało się bardzo dobrze - powiedział Harry wyciągając kciuk w górę. - Tylko strasznie
mi nie dobrze. - złapał się za brzuch. 
- Też nie czuję się najlepiej. - przyznałem - A w ogóle pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?- zaśmiałem się, bo wiedziałem, że on z Louisem wypili najwięcej. 
- Cooo? - zapytał. Najwidoczniej nic nie pamiętał. 
- Przez was Zayn o mało się nie utopił.. - na myśl o tym co mogło się stać zrobiło mi się nie dobrze. Nagle Louis kopnął Horrego przez sen, przez co loczek wylądował na ziemi.
Wywołało to u mnie napad śmiechu. Najwidoczniej obudziłem śpiącą królewnę. 
- Co się stało? - zapytał zaspany chłopak 
- Nic.. - Wycedził przez zęby Harry, masując swój obolały pośladek. Wybuchnęłem jeszcze głośniejszym śmiechem. 
- Ojj... - Louis chyba obczaił, że to przez niego Harry leży na ziemi - przepraszam kochanie.. - Louis pocałował loczka w czoło, na co on go zmierzył. 
Śmiałem się coraz głośniej. - Oj no przepraszaam. Chyba aż tak Cię twoja zacna dupcia nie boli Haroldzie? 
- Boli. - powiedział i skrzyżował ręce na piersiach. 
- Daj pomasuję - powiedział Lou, po czym sam wybuchnął śmiechem. 
Nasze wygłupy przerwał Zayn wchodzący do domu 
- Czeeść. - rzucił i obdarzył nas promiennym uśmiechem. 
- I jak tam było u Cece na noc? Robiliście coś ciekawego poza spaniem? - spytał jak na niego przystało Harry
- Ekhem.. - Zayn podrapał się po karku i niepewnym krokiem ruszył w stronę schodów. 
- HAHA ! Wiedziałem! - wykrzyknął loczek i przybił piątkę Louisowi. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się strasznie smutno.  
 Odechciało mi się jeść. Powoli poczłapałem się w stronę mojego pokoju. 
Usiadłem na łóżku. Myślałem że wytrzymam. Jednak nie jestem tak silny jak myślałem. Zalałem się falą łez. 
- Płaczesz? - ujrzałem Zayna wychylającego się zza drzwi. Schowałem głowę w bluzę. Chłopak usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. 
- Misiu.. Co się dzieje? - pogłaskał mnie po policzku. Wybuchnąłem jeszcze większym płaczem. - Powiedz mi.. pomogę Ci. Proszę . 
- Nic się nie stało. Nic mi nie jest - wytarłem łzy rękawem. - Po prostu tak mi się smutno zrobiło. - mimowolnie wtuliłem głowę w jego klatkę piersiową. 
- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się -  Pocałował mnie w głowę. Czułem się w jego ramionach tak bezpiecznie. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. 
Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale to na pewno nie jest nic dobrego. 


Harry:



- Louis? - szepnąłem mu do ucha
- Słucham Cię skarbie?
- Kocham Cię, wiesz? - powiedziałem, po czym korzystając z chwili samotności delikatnie musnąłem jego usta. Pocałunek przeradzał się w coraz głębszy. Poczułem jak Lou błądzi swoimi dłońmi po moim nagim torsie. Pożądanie wzrastało we mnie coraz bardziej. Przygryzłem jego wargę. Pocałunkami schodziłem coraz niżej. Zatrzymałem się na szyi. Chwyciłem w zęby kawałek jego skóry i zacząłem delikatnie go ssać. Już po chwili ukazała się tam czerwona malinka.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zamruczał mi do ucha 
- Chyba będę musiał odwiedzić swoją siostrę i wytłumaczyć się z wczorajszego zdarzenia.. no wiesz.. - na samą myśl o tym , że będę musiał sie przyznać przed siostrą, że jestem gejem, przeszły mnie ciarki. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Byliśmy idealnym rodzeństwem. To wydarzenie na pewno nią wstrząsnęło. 
- Pójdę z Tobą - zdeklarował się mój ukochany. 
- To może już chodźmy.. Chcę mieć to jak najszybciej za sobą. - powiedziałem, po czym zerwałem sie z kanapy i poszedłem do swojego pokoju w celu doprowadzenia się do porządku. Po kilkunastu minutach byłem już gotowy do drogi. Lou czekał na mnie w samochodzie. Gemma nie mieszkała daleko. Kilka minut drogi i byliśmy na miejscu. Strasznie się denerwowałem, serce biło mi jak szalone, a ręce drżały. Stanęliśmy przed wejściem do mieszkania mojej siostry. Boo Bear złapał mnie za rękę i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Będzie dobrze - powiedział po czym pocałował mnie w policzek. Wzięłem głęboki oddech i wcisnęłem dzwonek. Drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich jej narzeczonego.
- Jest Gemma? - zapytałem drżącym głosem
- Jest, ale nie wydaje mi się żeby chciała się z WAMI widzieć. - zmierzył nas wzrokiem. Czułem jak moje nogi robią się miękkie. Nie wiedziałem, że jest aż tak zła. Że aż tak mnie znienawidziła. Nie mogę tego zrozumieć.
- Proszę, zawołaj ją. Chcę ją chociaż zobaczyć i przeprosić. - mój głos załamał się. Po policzku pociekła mi łza. Chłopak uległ moim prośbom. Za chwilę w drzwiach ukazała się moja siostra. Nic nie powiedziała. Jej twarz nie okazywała żadnych emocji.
- Gemma... Proszę. Wpuść mnie. Musimy porozmawiać.. - powiedziałem ze łzami w oczach. Zacisnęła usta.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Widziałam już dostatecznie dużo. - Zaczęła się wycofywać. Chciałem powiedzieć coś w stylu ' to nie tak jak myślisz' czy coś, ale to 
nie miałoby najmniejszego sensu. Nie miałem sie jak wyprzeć tego co zobaczyła. 
- Przepraszam. - tylko na tyle było mnie stać. Nie miałem kompletnego pomysłu co zrobić. Rozpłakałem się na dobre. 
- Shhhh... - Lou złapał mnie za rękę i zaczął delikatnie gładzić wierzch mojej dłoni kciukiem. Gemma odwróciła się i rzuciła nam niechętne spojrznie. 
- Wejdźcie. - powiedziała wzdychając. Weszliśmy do salonu. Ruchem ręki wskazała na kanapę. Usiedliśmy we wskazanym miejscu.
Zapadła cisza. Ręce trzęsły mi się coraz bardziej a na czoło wstąpił zimny pot. 
- Kocham go. - powiedziałem z zaciśniętym gardłem przełykając łzy. Właściwie to było wszystko co chciałem jej powiedzieć. W tych słowach zawarłem co najmniej tysiąc słów. 
- Wiem. - odpowiedziała dziewczyna. Bardzo mnie zdziwiła ta odpowiedź. Spodziewałem się zupełnie czego innego. Podniosłem głowę. 
- Skąd wiesz?
- Usłyszałam to z Twoich ust. Wtedy. - powiedziała, a głos jej mimowolnie zadrżał. - To ja przepraszam Harry. Nie wiem co sobie myślałam. Rozumiem to, że nie chciałeś mi tego jeszcze mówić. Ja.. nie wiem... - ukryła twarz w dłoniach, po czym głośno odetchnęła - Przepraszam. - wyszeptała. Wstałem z kanapy i mocno ją przytuliłem. 
Strasznie się cieszyłem że mi wybaczyła. Teraz będzie tak jak dawniej. 




__________________________________________________________


Przepraszam że tak długo pisałam :P Mam nadzieję że się spodoba, chociaż nie kryję, że jestem niezadowolona z tego rozdziału. I bardzoo was proszę abyście komentowali. Może mi coś podpowiecie albo coś. I. poza tym głupio mi tak wstawiać rozdziały jak nikt nie komentuje.. Nie wiem czy ktoś to wgl. czyta. Do następnego :*
Nan. 



3 komentarze:

  1. Awwwwww... ten rozdział jest superowy <3
    Chcę już kolejny i szczerze liczę na gorącą akcję Larrego ;*

    http://give-me-love-like-never-before.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... Przeczytałam właśnie ten cały blog i się zastanawiam dlaczego tak mało osób komentuje?! Przecież to co piszesz jest wspaniałe :D Możesz być spokojna bo ja będę pamiętać i komentować na blogu :**

    Zapraszam też do siebie :D:
    the-one-of-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń