wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 9


Harry : 



Dotarliśmy do hotelu w Manchesterze. Był olbrzymi i luksusowy. Oczywiście nie odbyło się bez hucznego przywitania przez fanów.Udzieliliśmy parę wywiadów po czym udaliśmy się do apartamentu. Przepychając się wpadliśmy do pokoju. Był wielki i nowoczesny. Była tu jakaś sofaplazma, stół i wyjście na balkon. Po prawej i lewej stronie były dwie pary drzwi.  Jak wygłodniałe wilczury rzuciliśmy się do sypialni by zająć jak najlepsze łóżka. Wybrałem pierwsze drzwi z lewej.
- O TAAAAAK!! - Wrzasąłem i rzuciłem się na wysokie podwójne łóżko posłane atłasową narzutą - JA TU ŚPIĘ ! ! - wydarłem się na cały głos. Łóżko było bardzo wygodne. Przymknąłem oczy relaksując się chwilą ciszy. Nagle usłyszałem ciche pukanie. Zza drzwi nieśmiało wyjrzał Louis.
- Hazza? - spytał - mogę spać z Tobą? Bo nie ma już wolnych łóżek... - Poklepałem miejsce obok siebie na znak, że ma usiąść. Powoli zbliżyłem swoje usta do jego. Były gorące i miękkie. Moje serce zabiło szybciej. Tak bardzo go kochałem.
- Lou... Naprawdę się mnie pytasz? - zamruczałem i nie dając mu dojść do słowa ponownie wpiłem się w jego wargi. Wstałem z łózka i z zamiarem rozpakowania walizki poszedłem do salonu. Przy okazji zajrzałem jeszcze do pozostałych pomieszczeń. Zaraz obok naszego
pokoju znajdowała się łazienka. Po przeciwnej stronie były dwa pokoje. W jednym spał Zayn, a w drugim Niall z Liamem na osobnych łózkach. Byłem strasznie dumny, gdyż trafił mi się najlepszy pokój, z podwójnym łóżkiem. Zabrałem się do rozpakowywania torby. Zajęło mi to dość dużo czasu gdyż wszystko pedantycznie układałem na półkach. Na dworze panował już zmrok.
-Harry, szybciej.... - jęczał Niall - spóźnimy się na kolację, a ja jestem głodny.. - zapłakał. Nie chcąc by przyjaciel cierpiał, rzuciłem ostatnie rzeczy na półkę, po czym udaliśmy się do restauracji hotelowej. Jedzenie było bardzo pyszne, niestety dość szybko zniknęło przez blondyna. Dobijała godzina 21. Wszyscy udaliśmy się z powrotem do apartamentu. 
- To co robimy? - zapytał entuzjastycznie irlandczyk - Musimy w końcu porządnie wypocząć. Jutro będzie cały dzień harowania... - Rozwaliliśmy się na sofie, a Liam powiedział że jest zmęczony i idzie spać. Siedzieliśmy w milczeniu tępo spoglądając w plazmę wiszącą na ścianie. 
- No to może obejrzyjmy jakiś film - powiedział po chwili ciszy Zayn - nie chce mi sie tak nic nie robić. - zgodnie z jego propozycją wybraliśmy jakiś horror i włączyliśmy telewizor. Już niemal od samego początku bałem się potwornie. Na dworze było całkowicie ciemno a księżyc mocno rozświetlał pomieszczenie. Balkon zza szklanych drzwi wyglądał strasznie. Miałem wrażenie że coś się tam czai. Chwila napięcia. Oczekiwanie na dalszy ciąg wydarzeń... Nie. Za duża niepewność! Siedzieliśmy w milczeniu wyczekująco wpatrując się w ekran, świadomi że zaraz wydarzy się coś strasznego. W pokoju panowała okropna cisza.
Niepewnie odwróciłem głowę w celu sprawdzenia czy aby na pewno nic nie czai się na tarasie. Moje serce zamarło. 
- AAAAAAAAAAA!!!!!!!!! TAM KTOŚ STOI FAK! - prawie dostałem zawału 
- AAAA!!!!!!!!AAAA!!!!!AAAA!!!!!!AAAA!!!!!!! - zaczął krzyczeć Niall i automatycznie wtulił się w siedzącego obok niego Zayna. Wstałem z kanapy i pobiegłem na drugi koniec pokoju. 
Mój strach zmienił się w gardłowy śmiech. 
- Hahaha. Jaaaa... Spokojnie chłopaki to tylko gołąb. Zza zasłony wyglądał jak jakaś postać...- śmiałem się z wałesnej głupoty
- AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! - wrzasnął jeszcze głośniej Niall. - GOŁĄB ! - w jego oczach pojawiły się łzy strachu. Nie mogłem wytzymać ze śmiechu. Zapomniałem że ma fobię. Hahah... Zayn który padł ofiarą zrospaczonego blondyna musiał głaskać go po głowie i uspokajać. Wróciłem na swoje miejsce obok Lou. Gdy irlandczyk już się uspokoił powróciliśmy do oglądania filmu. Szczerze mówiąc ta sytuacja za bardzo mnie rozbudziła i nie miałem już ochoty na siedzenie bezczynnie gapiąc się w telewizor. 
- Ja już idę do pokoju.... Louis ? - powiedziałem posyłając mu znaczące spojrzenie dając równoczeście do zrozumienia że ma iść ze mną. Zamknłąłem za sobą drzwi, spojrzałem mu w oczy i głęboko odetchnąłem. Szatyn przyglądał mi się z zaciekawieniem. 
Chwycił mnie za ręce i delikatnie przyciągnął do siebie. 
- Jesteś piękny wiesz? - powiedział ciągle wpatrując się w moje oczy. To mnie trochę onieśmieliło. Nie chcąc dłużej przeciągać krępującej ciszy delikatnie musnąłem jego wargi.
Moje serce zabiło mocniej. Zawsze tak reagowałem. Czy to nie dziwne? Louis scisnął moje dłonie i zaczął oddawać pocałunki. Czułem jak wzrasta we mnie pożądanie. Przycisnąłem go do ściany opierając się o nią rękoma. Nasze języki delikatnie ocierały się o siebie, a ja czułem dreszcze na całym ciele. Wsunęłem mu rękę pod t-shirt i zacząłem delikatnie masować jego tors. Lou energicznym ruchem pchnął mnie w stronę łóżka, przy okazji pozbywając się bluzki. Usiadł na mnie okrakiem i zaczął delikatnie całować moją szyję, powoli odpinając guziki koszuli. Gładziłem go po plecach. Czułem jak budzą się we mnie emocje jakich nigdy jeszcze nie odczuwałem. Zacząłem ciężko oddychać, więc odsunęłem go na chwile od siebie by móc ochłonąć. Za chwilę znowu wpiłem się w jego wargi. Poczułem jak chłopak rozpina mi rozporek. Zamruczałem mu do ust z zadowoleniem. Chcąc przyśpieszyć bieg wydarzeń wstałem i ściągnąłem spodnie. Lou poszedł w moje ślady. Rozmierzwiłem opadające na czoło loki, po czym niemal rzuciłem się z powrotem na szatyna. Serce biło mi jak szalone. Drżącymi dłońmi błądziłem po jego nagim ciele trafiając w końcu na bokserki. Wsunąłem ręce pod materiał i zacząłem delikatnie masować jego pośladki. Poczułem jak całuje mój tors. Objąłem go nogami w biodrach i odchyliłem  głowę do tyłu pozwalając na dalsze pieszczoty. Przymknąłem oczy rozkoszując się chwilą. Gdy je otworzyłem nie mieliśmy już na sobie bielizny. Dziwne bo nawet nie poczułem jak ją ze mnie ściągał. Zawirowało mi w głowie. Był taki idealny. Jeszcze nigdy nie byłem tak zestresowany. Louis usiadł na przeciwko mnie i zaczął delikatnie masować moje kolana. 
- Jesteś pewny? - spytał najwyraźniej wyczuwając moje zdenerwowanie.
- Tak. Chcę Cię. Teraz.- powiedziałem stanowczo po czym wpiłem się w jego wargi. Poczułem jak uśmiecha się przez pocałunek. Chwycił mnie mocno za ramiona i gwałtownie przycisnął do pościeli. Zacząłem głośno oddychać. Poczułem przeszywający mnie ból połączony zarazem z niesamowitą rozkoszą.
- O FAK! Louis ! Matko ! Louis ! Kurrrrwa ! - wykrzyczałem nieświadomie. Miliard motylków latało po całym moim ciele. Ból już ustał, a została sama przyjemność.
Wydałem z siebie gardłowy jęk. 
- O KURWA! PRZEPRASZAM! - usłyszałem czyjś głos. Nie należał on do Louisa. Poczułem jak robi mi się słabo. Powoli odwróciłem głowę. W progu stał Niall ze wzrokiem tępo wpatrującym się w nas. Cholera. 


Niall :



Od razu wycofałem się z pokoju i z rumieńcami na policzkach usiadłem na kanapie obok Zayna. Tak podejrzewałem, że pomiędzy nimi coś iskrzy. Nie ukrywałem swojej radości. Byli razem tacy słodcy. Byłem na siebie zły że przerwałem im w tak ważnej chwili, a jednocześnie
zadowolony, że są razem. To takie dziwne. 
- Co jest misiu? - zpytał mulat siedzący obok mnie. Zauważył pewnie jak zacieszam. 
- Eee. Niiiic. - powiedziałem z zakłopotaniem. 
- Hahah. Jesteś taki słodziutki jak się rumienisz ! - powiedział po czym rozczochrał mi włosy. Po kilku minutach wygłupów położyłem mu głowę na  ramieniu i podniosłem na niego swój wzrok. 
- Zayn? 
- Tak Niall? 
- Kocham Cię wiesz? - powiedziałem uśmiechając się 
- Ja Ciebie też - delikatnie pocałował moje czoło. Jeszcze chwilę siedzieliśmy tak w ciszy, po czym wstałem i głęboko odetchnąłem. 
- Gdzie idziesz? - powiedział łapiąc mnie opiekuńczo za dłoń. 
- Idę spać. Jestem już zmęczony. - powiedziałem po czym ruszyłem w stronę pokoju mojego i Liama. Cichutko otworzyłem drzwi, tak żeby nie obudzić chłopaka. Ku mojemu zaskoczeniu wcale nie spał. 
- Hej Li, co jest? - powiedziałem siadając obok niego na łóżku. Chłopak mocno przytulił się do mnie. Poczułem jak moja bluzka robi się mokra od jego łez. - Nie płacz! Możesz mi powiedzieć co się stało, naprawdę ! - pogłaskałem go po plecach.
- To trudna sprawa. 
- To przez dragi? - spytałem niepewnie. 
- Trochę tak. Ale nie do końca o to chodzi. Tu chodzi o moją dziewczynę Margaret. A raczej byłą dziewczynę. - powiedział przez łzy. - To wszystko moja wina. Byłem taki Głupi. 
- Co zrobiłeś? - spytałem zaskoczony 
- Ona.. Ona..  - nie mógł z siebie wydusić ani jednego słowa. 
- No powiedz. Co ona? 
- Jest w ciąży. Przeze mnie. Nie chce mnie znać. - nastała chwila milczenia. Nie miałem kompletnego pojęcia co powiedzieć. Totalnie mnie zamurowało.
- Nie rozumiem. Jak to przez Ciebie. Zmusiłeś ją do tego? 
- Oczywiście, że nie. Zresztą nie ważne. Właściwie to przeze mnie się pokłóciliśmy. Ona chciała zabić to dziecko. Chciała dokonać aborcji. A ja się nie zgodziłem. - powiedział 
wybuchając głośnym płaczem. 
- Nie płacz Liam. Dobrze zrobiłeś. Skoro nie chciała tego dziecka, to znaczy że nie kochała Cię dostatecznie mocno. - powiedziałem, po czym poczułem jak moje gardło się zaciska. Również zbierało mi się na płacz. 
- Niall dziękuję. Za wszystko. Tylko Ty mnie wysłuchałeś. Jestem debilem. Ciągle ją kocham.
- Zapomnił o niej - powiedziałem czując jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.


___________________________________________________________


Sorki. Wiem że beznadziejne. Mam nadzieję że następny rozdział będzie lepszy. 
Komentujcie plz.  :* 
Nan. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz