piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 11



Niall:



- Poproszę to co zwykle - rzuciłem do stojącej nade mną kelnerki, po czym oparłem głowę o stół. Udając że sprawdzam coś w telefonie przeniosłem wzrok na splecione ręce Harrego i Louisa, które ukrywali pod stołem. Uśmiechnąłem się w duchu i posłałem im promienne spojrzenie. Zazdrościłem im tego szczęścia.
- Nie chce mi się tu siedzieć... - wybełkotał Zayn – może chodźmy gdzieś na miasto...
- Nie! - zaprotestowałem – jestem strasznie głodny, a to jedyne Nando's w okolicy! - chłopak westchnął ze zrezygnowaniem po czym wygodnie opał się o sofę na której siedzieliśmy.
- A ty co tak milczysz Li? - zapytał Harry na co nasz przyjaciel tylko przewrócił oczami.
- No powiedz coś – szturchnął go mulat – Co się dzieje? Ostatnio nie jesteś sobą.
- To nie ma znaczenia. A z resztą i tak już jest w porządku – wybełkotał chłopak. 
Poczułem przyjemny zapach pieczonego indyka. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili pojawiła się kelnerka i położyła przede mną talerz pełen jedzenia.
- Nie zamawialiście nic? - spytałem zdziwiony
- Przyszliśmy tu tylko ze względu na Ciebie, więc lepiej się streszczaj... - zaśmiał się Louis. Nie chciałem im robić przykrości, więc postarałem się jak najszybciej zjeść mój obiad. Gdy wyszliśmy na ulicę zarzuciliśmy na głowę kaptury, by uniknąć zbędnych paparazzich lub fanek rzucających się w naszą stronę. Harry z Louisem szli przed nami zażarcie o czymś dyskutując.
-Niall? Możemy pogadać? - powiedział idący obok mnie Zayn
- Jasne... - oddaliliśmy się od przyjaciół
- Liam ostatnio dziwnie się zachowuje... - zaczął - Tak sobie pomyślałem że może coś wiesz, bo z nim czasem gadasz... martwię się
- Ja nie mogę nic powiedzieć – udałem że zamykam buzię na klucz
- A spoko... ale wiesz... Jakby się coś działo to weź powiedz. To też nasz przyjaciel
- Jasne – powiedziałem odwracając twarz w jego stronę. Gorące słońce oświetlało jego śniadą skórę. Delikatnie mrużył swoje brązowe jak czekolada oczy co sprawiło że w ich kącikach pojawiły się minimalne zmarszczki. Po moim ciele przeszedł lekki dreszcz. Chłopak zauważył że się mu przyglądam, więc odwrócił głowę w moją stronę i obdarzył mnie cudownym uśmiechem który odwzajemniłem. Głośno przełknąłem ślinę.
- Zayn... - powiedziałem drżącym głosem
- Tak chomiczku? - zastanowiłem się przez chwilę nad tym co robię – No mów – powiedział, zachęcająco machając dłonią
- Już niic... - wymamrotałem plując sobie w brodę, że jestem taki nieśmiały


Harry:




Przekręciłem kluczyk do naszego apartamentu. Na dworze było już ciemno i zimno. Wszyscy tylko marzyliśmy o tym by wejść do ciepłego pokoju. Otworzyłem z impetem drzwi oczekując przyjemnej fali gorąca. Niestety w pokoju było jeszcze zimniej niż na dworze. Zabije. Po prostu zabije.
-Niall ty łajzo ! ! ! - wydarłem się na przyjaciela – Zastanów się czasem nad swoim postępowaniem ! Przecież kazałem Ci wyłączyć klimatyzację przed wyjściem geniuszu ! - blondyn potulnie spuścił głowę
-Ale, ale … Ja nie chciałem … - powiedział cichutko podnosząc na mnie swoje wielkie , niebieskie oczy. Nie dało się złościć na tego bezbronnego irlandczyka. Westchnąłem tylko i wyłączyłem klimę . Louis rzucił się na kanapę i owinął się w koc.
-Zimno ! - krzyknął markotnie jak małe dziecko
-Nie zostaje nam nic innego jak się trochę rozgrzać... -powiedział Zayn wyciągając z barku butelkę cytrynówki.
-Mmmm... Nie pogardzę – powiedziałem rzucając się na sofę obok mojego misia. Mulat odkręcił zakrętkę i pociągnął duży łyk.
- Ej ! Zostaw też dla mnie ! - powiedział z przekorem blondyn dźgając go palcem w brzuch.
- Bez nerwów... Jest jeszcze cała szafka – wskazał palcem na barek.
Bez zastanowienia rzuciłem się w jej kierunku. Wyciągnąłem drugą butelkę , szybko zamaczając usta w trunku. Po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Pokierowałem się w stronę drzwi balkonowych. Chciałem przez chwilę pobyć sam. Na dworze było zimno, ale mimo wszystko nie zarzuciłem nic na siebie.
Aby się rozgrzać pociągnąłem kolejny łyk wódki. Było bardzo spokojnie i cicho. Niebo było bezchmurne, więc doskonale było widać gwiazdy.
Oparłem się o mur i podniosłem głowę do góry. Zawsze chciałem polecieć w kosmos. Wszechświat strasznie mnie fascynuje. Ale to nie dla mnie.
Nie mógłbym być tak daleko od mojej rodziny, przyjaciół... od Louisa. Czułem że teraz przeżywam najpiękniejsze chwile w moim życiu. Z rozmyślań wyrwał mnie przytłumiony dźwięk tłuczonego szkła i śmiech chłopaków. Szybko zajrzałem przez szybę do wewnątrz apartamentu. Liam z Zaynem tańczyli pogo demolując wnętrze pokoju. Szybko wparowałem do środka starając się przekrzyczeć głośną muzykę.
- Liam ! ! ! Co ty odpierdalasz ?! ZOSTAW TĘ GITARĘ ! - z sercem w gardle rzuciłem się w stronę chłopaka cudem ratując instrument od całkowitej destrukcji. Dostał napadu śmiechu.
- Co Cię tak bawi? Wgl. Co Ty taki wesoły jakiś. Wydawało mi się że ostatnio byłeś w ciężkiej depresji.
Nic mnie nie bawi – powiedział niemal skręcając się ze śmiechu na podłodze. Postanowiłem że nie skomentuję. Już chciałem wziąć łyk alkoholu który trzymałem , ale ktoś gwałtownie wytrącił mi go z ręki. Poczułem przyjemne ciepło na swoich ustach. Ktoś z pożądaniem wpił mi się w wargi. Nie przejmując się że nie jesteśmy sami odwzajemniłem pocałunek. Usłyszałem okrzyki radości moich przyjaciół. Oderwałem się od Lou, po czym zabrałem Zaynowi butelkę i zamoczyłem usta w napoju.
-No to jak, rozkręcamy tą imprezę?!

Niall:


Niespokojnie kręciłem się w moim łóżku. Jedną ręką sięgnąłem do szafki nocnej i wymacałem telefon. 3 w nocy. Nie mogłem spać. Zerknąłem w stronę Liama. Zwinięty w kłębek słodko pochrapywał. Odłożyłem telefon z powrotem na półkę, szczelnie owinąłem się kołdrą i wtuliłem w poduszkę. To wszystko było straszne. Starałem się nie dać po sobie nic poznać, ale to bardzo trudne. Wszystko co ostatnio się dzieje jest dziwne, i mam tego dosyć. Zacisnąłem na siłę oczy, spod których wyciekła łza. Szybko ją przetarłem, starając się o niczym nie myśleć. W tej chwili moim celem było odpłynąć w błogi sen. No już Horan, zaśnij! Otworzyłem oczy, usiadłem na brzegu łóżka i tępo spojrzałem na drzwi. Wszystko czego mi było trzeba to móc przytulić się do niego. Poczuć ciepło jego ciała i czuć że mnie kocha. Ale wiem, że tak nie będzie. Nie jestem dla niego nikim innym niż tylko przyjacielem. Po moim policzku słynęła kolejna łza. Siedzenie tu nie miało najmniejszego sensu. Wstałem i chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Wyszedłem z pokoju jak najciszej by nie budzić Liama. Stanąłem przed drzwiami do jego pokoju. Wiem że jestem debilem, ale nie mogę już wytrzymać. Trzęsącą się ręką lekko zapukałem. Nikt się nie odezwał. Uchyliłem lekko drzwi. No tak. Spał. Podszedłem bliżej i delikatnie go szturchnąłem.
-Zayn? - wyszeptałem – Zayn obudź się …
- Mhmmmm... -powiedział ospałym tonem leniwie otwierając oczy. - Niall? Nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć... - ku mojemu zdziwieniu chłopak nawet nie czekając na pytanie posunął się i poklepał miejsce obok siebie.
- Wskakuj
- Mogę?
- No pewnie, czemu się wgl pytasz. Zawsze możesz. - uśmiechnąłem się i położyłem się obok mojego przyjaciela. Zamknął oczy. Mogłem teraz bezkarnie mu się przyglądać. Był piękny. I taki kochany. Ale zbyt idealny dla mnie. Wiedziałem to doskonale. Gardło momentalnie mi się zacisnęło. Ale nie chciałem teraz o tym myśleć. Wtuliłem głowę w jego tors i usnąłem.


__________________________________________________________

Siema ; ] Mam nadzieję że wam się podobało. Jakoś tak inaczej rozkład bo pisałam w innym programie i tak jakoś wyszło O.o 30 czerwca wyjeżdżam ale postaram się skończyć przed wyjazdem :P Komentujcie jak możecie będzie mi miło ^^ Miłego weekendu. 
Nan. 

1 komentarz:

  1. Oj oj oj : > czyżby kolejny romansik się szykował? o.o.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;3.

    OdpowiedzUsuń