czwartek, 28 czerwca 2012

Epilog



    Hej, tym razem zaczynam od napisania kilku słów. Po pierwsze to tylko tak mówię , że dodałam dzisiaj 2 rozdziały ( rozdział 15 + epilog ) , bo pojutrze wyjeżdżam i nie będę miała okazji wstawić, a wiem że taka duża przerwa nie służy dobrze blogowi.To już ostatnia notka 
( z opowiadaniem). Bardzo dziękuję tym, którzy byli ze mną od samego początku, oraz tym którzy komentowali moje wypociny :P Mam nadzieję, że wam się podobało, pomimo iż nie było to nie wiadomo jakie zajebiste, bo wiem, że mój styl pisania pozostawia wiele do życzenia i wgl. może czasem nie miałam weny i widać że było pisane na siłę :P Możliwe, że zacznę pisać kolejne opowiadanie :D W razie czego dam tutaj link :P Ok, to chyba wszystko. Życzę miłego czytania :)
Nan. 


____________________________________________________________






Zayn: 


Miałem dzisiaj dziwny sen. Smutny, ale zarazem piękny. Śniło mi się, że zostałem całkiem sam. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Byłem zdany tylko na siebie. Na początku myślałem, że sobie poradzę, że przetrwam. Ale to było bardzo trudne. Z czasem załamałem się. Nie potrafiłem sobie z niczym poradzić. Płakałem godzinami, miewałem myśli samobójcze. Aż do pewnej chwili. Poznałem kogoś. Nie wiedziałem kto to był, ale sprawiał że stałem się szczęśliwy. Zaakceptował mnie takim jakim jestem. Po prostu mnie pokochał. A gdy byłem już w pełni szczęśliwy chciał odejść. Myślał że sobie już bez niego poradzę. Że wykonał swoje zadanie i teraz może mnie opuścić. Ale ja nie chciałem. Czułem że znowu się załamię. Widziałem jak jego blond czupryna oddala się coraz bardziej.
- Halo ! - krzyknąłem za nim – Nie odchodź ! - odwrócił głowę. Jego niebieskie oczy sprawiły, że tonąłem. Tonąłem w błękicie jego tęczówek. - Dlaczego mi to robisz?! - krzyknąłem zrozpaczony. Nie odezwał się ani słowem. Wszystko widziałem jak przez mgłę. Zawrócił i położył mi rękę na ramieniu. Wydawało mi się, że skądś go znam. Głęboko westchnął.
- Czemu mi pomogłeś ? - zapytałem
- Bo Cię kocham – pierwszy raz się odezwał. Poznałem jego głos.
- Co Ty tu robisz?! - zapytałem przerażony – Przecież nie żyjesz ! - Na te słowa po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Ale to nie znaczy, że muszę was opuścić – wyszeptał – One Direction zawsze będzie istnieć, a ja zawsze będę przy was. Mimo iż mnie już nie zobaczycie, ja będę za każdym razem stał obok was na scenie, razem z wami będę się cieszył z dalszych sukcesów.
- Ale to już koniec ! - wybuchłem płaczem
- Ciii... Nie płacz... Nie martw się, będę na Ciebie spoglądał z góry. Jest mi tam dobrze. Ale teraz już muszę iść... mam nadzieję, że kiedyś się zobaczymy, ale to jeszcze nie czas. Kocham Cię - wyszeptał całując mnie w czoło. Nie mogłem uwierzyć że to wszystko był sen. 


                                                                *               *               * 

1 komentarz:

  1. Szkoda, że już koniec, bo opowiadanie było naprawdę świetne i mam nadzieję, że zaczniesz pisać kolejne. Czekam;)

    Iza

    OdpowiedzUsuń