Zayn:
Siedziałem
znudzony na kanapie obok Liama przerzucając kanały telewizyjne.
- Co Ty
taki cichy... - zacząłem
- Ostatnio
nie miałem za bardzo humoru na rozmowy...
- Mhm...
rozumiem – odburknąłem wlepiając swój wzrok z powrotem w
ekran. Przez kolejne 5 minut nie odezwaliśmy się do siebie ani
słowem. Ciszę przerwał wpadający do apartamentu Niall, za którym
wlokła się roześmiana Cece. Trochę mnie zdziwił fakt, że
wyszli gdzieś razem, bo w gruncie rzeczy, Niall nie przepadał za
moją dziewczyną.
- Kochanie
wróciłaś ! - powiedziałem podchodząc do dziewczyny. Zbliżyłem
swoją twarz do niej, lecz ona delikatnie odsunęła głowę.
- Coś się
stało? - zapytałem zaniepokojony
- Niee,
nic się nie stało … Ale wiesz Zayn, myślę że musimy pogadać
– powiedziała drżącym głosem.
-
Oczywiście, dla Ciebie zawsze znajdę czas... - odpowiedziałem
nieco zmartwiony.
Pokierowaliśmy
się w stronę naszego pokoju.
- Słucham
Cię skarbie – powiedziałem rozsiadając się wygodnie na
pościeli łóżka.
- Nie wiem
jak zacząć... - powiedziała nerwowo stukając palcami.
Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco – Widzisz ja... tak
strasznie Cię kocham – powiedziała wybuchając płaczem.
Podszedłem do niej i objąłem ją w talii.
- Czemu
płaczesz? To chyba dobrze, że mnie kochasz... - ponownie zbliżyłem
nasze usta, lecz ona znowu odwróciła głowę – Hej ! Co jest?! -
zapytałem lekko zażenowany
- Zayn, ja
wiem że mnie kochasz... ale wiem że nie jestem w stanie dać Ci
wszystkiego... Nie zrozum mnie źle, ale ja wiem, że Ty sam nie do
końca rozumiesz czym jest miłość...
- Co Ty
pieprzysz ! Kocham Cię ! - Spojrzałem jej głęboko w oczy –
Zrozum to …
- Ale ja
wiem ! Tylko że to nie jest taka prawdziwa miłość. Może źle to ujęłam. Wiesz co to miłość, a nawet darzysz kogoś
takim uczuciem. Ale nie mnie. Wiem, że ze mną nigdy nie będziesz
szczęśliwy, że to nie ja jestem tobie przeznaczona. Kocham Cię i
właśnie dlatego zrywam z Tobą. To koniec Zayn. - nie docierały
do mnie te słowa. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Tępo
spoglądałem się w przestrzeń.
- O co Ci
chodzi?! Nie rozumiem Cię ! - krzyknąłem
- Robię
Ci przysługę. Kocham Cię tak mocno, że nie mogę patrzeć na to
jak marnujesz się przy moim boku. Nie mogę pozwolić na to byś
czuł się nieszczęśliwy, czy niespełniony. Wiem co się dzieje.
Widzę to i wiele innych osób to widzi. - złapała mnie za rękę
– pasujecie do siebie Zayn... Ja wiem że go kochasz, ale boisz
się to przyznać nawet przed samym sobą … - Poczułem się
jakby ktoś dźgnął mnie w brzuch. Moje oczy zrobiły się mokre
-
Przepraszam … -wyszeptałem – ale proszę, nie zostawiaj mnie.
Przecież wiesz że Cię kocham.
- Nigdy od
Ciebie nie odejdę. Nie chcę byś czuł się samotny, ale musisz
coś wiedzieć. On Cię kocha. Może nawet bardziej niż ja i przez
ten cały czas musiał patrzeć na to jak okazujemy sobie miłość.
Na to jak na mnie patrzysz. Wiem, co on przeżywał. On był
nieszczęśliwy i za wszelką cenę chciał to ukryć. Dam Ci wolną
rękę, ale musisz mi powiedzieć jedno. Muszę być stuprocentowo
pewna, że tego chcesz. Zayn?
- Kocham
go. - powiedziałem z wielkim trudem. Moje gardło było całkowicie
zaciśnięte. Nie wytrzymałem. Po prostu popłakałem się jak małe
dziecko. Cece przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie
płacz... - moja głowa rytmicznie pulsowała. Teraz w moim umyśle
był tylko on. Jego roześmiane niebieskie tęczówki, roztrzepana
blond czupryna i to ciepło jakim emanował. Nie mogłem pojąć
tego że to była tylko maska. Że pod spodem tej rozpromienionej,
kochanej twarzyczki znajdował się ból i cierpienie. - Powiedz mu
to. Powiedz mu zanim wyjedzie...
- Gdzie on
wyjeżdża ? Przecież jesteśmy w trasie ! - powiedziałem nieco
zbity z tropu
- A no
tak, nie zdążył wam powiedzieć... Poszliśmy na spacer szczerze
pogadać i zadzwonił do niego telefon, że jego bliska kuzynka, z
którą jest bardzo zżyty, bierze ślub. Nie chciał przegapić
takiej uroczystości. Chciał ją wspierać … Jutro wylatuje na
dwa dni do Mullingar.
Cieszy się
jak debil – skwitowała uśmiechem od ucha do ucha
- Dobrze
niech się cieszy... i niech zakosi jakiś dobry trunek – Powiedziałem zacierając ręce
- Znając
go, to pewnie przywiezie pełno jedzenia – Zaczęliśmy się
głośno śmiać. Czułem, że mimo iż to koniec naszego związku, jest to początek cudownej przyjaźni. Przyjaźni wartej naprawdę
wiele.
* * *
Leniwie
otwarłem oczy. Byłem strasznie zmęczony, gdyż prawie całą noc
nie spałem, bo nie chciałem przegapić wyjazdu Nialla. Samolot miał
o 6 rano więc pewnie o 4 wyjeżdżał z hotelu. Chciałem mu
wszystko powiedzieć zanim wyleci. Ręką sięgnąłem po komórkę.
O
FUCK ! 5 : 40 ! Zerwałem się błyskawicznie z łóżka po drodze
niemal przewracając się o własne nogi. W biegu założyłem jeansy
i jakiś świeży top, po czym nawet nie układając fryzury
wybiegłem z hotelu. Roztrzęsioną ręką odpaliłem samochód i z
całej siły przycisnąłem pedał gazu. Ulice były niemal puste o
tak wczesnej porze, więc nie uważałem nawet na zmieniającą
się sygnalizację świetlną. Z piskiem opon zaparkowałem tuż przy
wejściu na lotnisko. W budynku było pełno ludzi. Nie zwracając
uwagi na nic zacząłem przepychać się przez tłum. Bez kontroli
przebiegłem przez wszystkie bramki, nie przejmując się
ochroniarzami, którzy kazali mi zawrócić. Zdezorientowanym
wzrokiem zacząłem szukać mojego irlandczyka pośród tysiąca
innych ludzi. Przebiegłem jeszcze parę metrów. Pasażerowie
przechodzili właśnie ostatnie kontrole przed wyjściem na lotnisko.
- Niall !
Niall gdzie jesteś ?! - wydarłem się na całe gardło bacznie
obserwując tłum. Nikt się nie odwrócił. Spóźniłem się. Nie
rezygnowałem jednak i ponownie zawołałem przyjaciela.
- Zayn? -
usłyszałem cichutki głosik. Ktoś zaczął przeciskać się przez
tłum. Już po chwili ujrzałem jego zapłakaną twarzyczkę.
Rzuciłem mu się na szyję.
- Matko
Niall co się stało? - powiedziałem łapiąc jego twarz w dłonie
– Czemu płaczesz ?
-
Przepraszam – powiedział blondyn siąpiąc nosem. Mocno wtulił
swoją kruchą główkę w moje ramię.
- Nie
przepraszaj debilu ! - Powiedziałem chwytając go za podbródek i
zmuszając by spojrzał mi w oczy. - Ja... ja chciałem Ci coś
powiedzieć – Byłem cały roztrzęsiony. Nie mogłem z
siebie nic wydusić. Wlepił we mnie te swoje słodkie, niebieskie
jak ocean oczy i
wyczekiwał na to co powiem. - Ja... - miałem jakąś blokadę.
Głośno wypuściłem powietrze z płuc. Poczułem jak do moich
policzków zaczyna dopływać krew. - Niall jesteś dla mnie bardzo
ważny i ja.... ja myślę że Cię koch... – przerwał mi w pół
słowa łącząc nasze usta w upragnionym pocałunku. Nigdy
wcześniej się tak nie czułem. Nigdy wcześniej nie byłem tak
zdenerwowany i szczęśliwy zarazem. Czułem że zaraz eksploduję.
Jego miękkie i ciepłe wargi były takie delikatne, takie kruche.
Działał na mnie jak nikt inny. Przy nim czułem się jak mięczak,
a nie jak badboy. Poczułem jak po jego policzku spływa łza. Tym
razem łza szczęścia.
- Kocham
Cię. Bardziej niż całe jedzenie świata. Bardziej niż
kogokolwiek i cokolwiek. Zayn, jesteś wszystkim co mam i czuję, że
jestem najbogatszy na całej ziemi... -wyszeptał przytulając się
do mnie. Wszyscy ludzie przeszli już przez bramki, a obsługująca
kobieta wyczekującym wzrokiem wpatrywała się w nas.
- Chyba
musisz już iść – wyszeptałem mu do ucha.
-
Niestety... - powiedział jeszcze raz muskając moje usta. Czułem
jak w moim brzuchu lata stado motyli.
- Kocham
Cię Niall...
- Ja
Ciebie też – powiedział po czym odebrał odebrał kartę
pokładową i zniknął za drzwiami.
____________________________________________________
^.^ Cześć misie ! W sobotę wyjeżdżam, więc postaram się dodać wszystkie rozdziały jeszcze w tym tygodniu :D Mam nadzieję że się podobał rozdział xD Pzdr.
Nan. : *
Boże. Jakie słodkie :o
OdpowiedzUsuń