poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 14


Zayn:




Siedziałem znudzony na kanapie obok Liama przerzucając kanały telewizyjne.
- Co Ty taki cichy... - zacząłem
- Ostatnio nie miałem za bardzo humoru na rozmowy...
- Mhm... rozumiem – odburknąłem wlepiając swój wzrok z powrotem w ekran. Przez kolejne 5 minut nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Ciszę przerwał wpadający do apartamentu Niall, za którym wlokła się roześmiana Cece. Trochę mnie zdziwił fakt, że wyszli gdzieś razem, bo w gruncie rzeczy, Niall nie przepadał za moją dziewczyną.
- Kochanie wróciłaś ! - powiedziałem podchodząc do dziewczyny. Zbliżyłem swoją twarz do niej, lecz ona delikatnie odsunęła głowę.
- Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony
- Niee, nic się nie stało … Ale wiesz Zayn, myślę że musimy pogadać – powiedziała drżącym głosem.
- Oczywiście, dla Ciebie zawsze znajdę czas... - odpowiedziałem nieco zmartwiony.
Pokierowaliśmy się w stronę naszego pokoju.
- Słucham Cię skarbie – powiedziałem rozsiadając się wygodnie na pościeli łóżka.
- Nie wiem jak zacząć... - powiedziała nerwowo stukając palcami. Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco – Widzisz ja... tak strasznie Cię kocham – powiedziała wybuchając płaczem. Podszedłem do niej i objąłem ją w talii.
- Czemu płaczesz? To chyba dobrze, że mnie kochasz... - ponownie zbliżyłem nasze usta, lecz ona znowu odwróciła głowę – Hej ! Co jest?! - zapytałem lekko zażenowany
- Zayn, ja wiem że mnie kochasz... ale wiem że nie jestem w stanie dać Ci wszystkiego... Nie zrozum mnie źle, ale ja wiem, że Ty sam nie do końca rozumiesz czym jest miłość...
- Co Ty pieprzysz ! Kocham Cię ! - Spojrzałem jej głęboko w oczy – Zrozum to …
- Ale ja wiem ! Tylko że to nie jest taka prawdziwa miłość. Może źle to ujęłam. Wiesz co to miłość, a nawet darzysz kogoś takim uczuciem. Ale nie mnie. Wiem, że ze mną nigdy nie będziesz szczęśliwy, że to nie ja jestem tobie przeznaczona. Kocham Cię i właśnie dlatego zrywam z Tobą. To koniec Zayn. - nie docierały do mnie te słowa. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Tępo spoglądałem się w przestrzeń.
- O co Ci chodzi?! Nie rozumiem Cię ! - krzyknąłem
- Robię Ci przysługę. Kocham Cię tak mocno, że nie mogę patrzeć na to jak marnujesz się przy moim boku. Nie mogę pozwolić na to byś czuł się nieszczęśliwy, czy niespełniony. Wiem co się dzieje. Widzę to i wiele innych osób to widzi. - złapała mnie za rękę – pasujecie do siebie Zayn... Ja wiem że go kochasz, ale boisz się to przyznać nawet przed samym sobą … - Poczułem się jakby ktoś dźgnął mnie w brzuch. Moje oczy zrobiły się mokre
- Przepraszam … -wyszeptałem – ale proszę, nie zostawiaj mnie. Przecież wiesz że Cię kocham.
- Nigdy od Ciebie nie odejdę. Nie chcę byś czuł się samotny, ale musisz coś wiedzieć. On Cię kocha. Może nawet bardziej niż ja i przez ten cały czas musiał patrzeć na to jak okazujemy sobie miłość. Na to jak na mnie patrzysz. Wiem, co on przeżywał. On był nieszczęśliwy i za wszelką cenę chciał to ukryć. Dam Ci wolną rękę, ale musisz mi powiedzieć jedno. Muszę być stuprocentowo pewna, że tego chcesz. Zayn?
- Kocham go. - powiedziałem z wielkim trudem. Moje gardło było całkowicie zaciśnięte. Nie wytrzymałem. Po prostu popłakałem się jak małe dziecko. Cece przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie płacz... - moja głowa rytmicznie pulsowała. Teraz w moim umyśle był tylko on. Jego roześmiane niebieskie tęczówki, roztrzepana blond czupryna i to ciepło jakim emanował. Nie mogłem pojąć tego że to była tylko maska. Że pod spodem tej rozpromienionej, kochanej twarzyczki znajdował się ból i cierpienie. - Powiedz mu to. Powiedz mu zanim wyjedzie...
- Gdzie on wyjeżdża ? Przecież jesteśmy w trasie ! - powiedziałem nieco zbity z tropu
- A no tak, nie zdążył wam powiedzieć... Poszliśmy na spacer szczerze pogadać i zadzwonił do niego telefon, że jego bliska kuzynka, z którą jest bardzo zżyty, bierze ślub. Nie chciał przegapić takiej uroczystości. Chciał ją wspierać … Jutro wylatuje na dwa dni do Mullingar.
Cieszy się jak debil – skwitowała uśmiechem od ucha do ucha
- Dobrze niech się cieszy... i niech zakosi jakiś dobry trunek – Powiedziałem zacierając ręce
- Znając go, to pewnie przywiezie pełno jedzenia – Zaczęliśmy się głośno śmiać. Czułem, że mimo iż to koniec naszego związku, jest to początek cudownej przyjaźni. Przyjaźni wartej naprawdę wiele.

                                                                          *     *     *

Leniwie otwarłem oczy. Byłem strasznie zmęczony, gdyż prawie całą noc nie spałem, bo nie chciałem przegapić wyjazdu Nialla. Samolot miał o 6 rano więc pewnie o 4 wyjeżdżał z hotelu. Chciałem mu wszystko powiedzieć zanim wyleci. Ręką sięgnąłem po komórkę.
O FUCK ! 5 : 40 ! Zerwałem się błyskawicznie z łóżka po drodze niemal przewracając się o własne nogi. W biegu założyłem jeansy i jakiś świeży top, po czym nawet nie układając fryzury wybiegłem z hotelu. Roztrzęsioną ręką odpaliłem samochód i z całej siły przycisnąłem pedał gazu. Ulice były niemal puste o tak wczesnej porze, więc nie uważałem nawet na zmieniającą się sygnalizację świetlną. Z piskiem opon zaparkowałem tuż przy wejściu na lotnisko. W budynku było pełno ludzi. Nie zwracając uwagi na nic zacząłem przepychać się przez tłum. Bez kontroli przebiegłem przez wszystkie bramki, nie przejmując się ochroniarzami, którzy kazali mi zawrócić. Zdezorientowanym wzrokiem zacząłem szukać mojego irlandczyka pośród tysiąca innych ludzi. Przebiegłem jeszcze parę metrów. Pasażerowie przechodzili właśnie ostatnie kontrole przed wyjściem na lotnisko.
- Niall ! Niall gdzie jesteś ?! - wydarłem się na całe gardło bacznie obserwując tłum. Nikt się nie odwrócił. Spóźniłem się. Nie rezygnowałem jednak i ponownie zawołałem przyjaciela.
- Zayn? - usłyszałem cichutki głosik. Ktoś zaczął przeciskać się przez tłum. Już po chwili ujrzałem jego zapłakaną twarzyczkę. Rzuciłem mu się na szyję.
- Matko Niall co się stało? - powiedziałem łapiąc jego twarz w dłonie – Czemu płaczesz ? 
- Przepraszam – powiedział blondyn siąpiąc nosem. Mocno wtulił swoją kruchą główkę w moje ramię.
- Nie przepraszaj debilu ! - Powiedziałem chwytając go za podbródek i zmuszając by spojrzał mi w oczy. - Ja... ja chciałem Ci coś powiedzieć – Byłem cały roztrzęsiony. Nie mogłem z siebie nic wydusić. Wlepił we mnie te swoje słodkie, niebieskie jak ocean oczy i wyczekiwał na to co powiem. - Ja... - miałem jakąś blokadę. Głośno wypuściłem powietrze z płuc. Poczułem jak do moich policzków zaczyna dopływać krew. - Niall jesteś dla mnie bardzo ważny i ja.... ja myślę że Cię koch... – przerwał mi w pół słowa łącząc nasze usta w upragnionym pocałunku. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Nigdy wcześniej nie byłem tak zdenerwowany i szczęśliwy zarazem. Czułem że zaraz eksploduję. Jego miękkie i ciepłe wargi były takie delikatne, takie kruche. Działał na mnie jak nikt inny. Przy nim czułem się jak mięczak, a nie jak badboy. Poczułem jak po jego policzku spływa łza. Tym razem łza szczęścia.
- Kocham Cię. Bardziej niż całe jedzenie świata. Bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Zayn, jesteś wszystkim co mam i czuję, że jestem najbogatszy na całej ziemi... -wyszeptał przytulając się do mnie. Wszyscy ludzie przeszli już przez bramki, a obsługująca kobieta wyczekującym wzrokiem wpatrywała się w nas.
- Chyba musisz już iść – wyszeptałem mu do ucha.
- Niestety... - powiedział jeszcze raz muskając moje usta. Czułem jak w moim brzuchu lata stado motyli.
- Kocham Cię Niall...
- Ja Ciebie też – powiedział po czym odebrał odebrał kartę pokładową i zniknął za drzwiami. 

____________________________________________________ 

^.^ Cześć misie ! W sobotę wyjeżdżam, więc postaram się dodać wszystkie rozdziały jeszcze w tym tygodniu :D Mam nadzieję że się podobał rozdział xD Pzdr.
Nan. : * 

1 komentarz: